breaking_good
komentarze
Wpis który komentujesz:

Jestem rozdarta, stoję na rozdrożu.. Pójść drogą choroby, czy zdrowia? Jak dotąd nie udało mi się normalnie funkcjonować w społeczeństwie - żadnej konkretniejszej pracy, wciąż na utrzymaniu rodziców.. Z roku na rok mam coraz mniej wiary, że mi się uda, coraz mniej sił. Czy to czas na rentę? Na leczenie szpitalne? Przyznać się przed sobą, że nie daje się rady i pogodzić z takim upośledzeniem, czy dalej starać się o w miarę normalne życie? Czuję i wiem, że jak pójdę na oddział stacjonarny, to wydarzenie zmieni moje życie, będę naznaczona. Jak pójście do więzienia zmienia ludzi, uważam, że z psychiatrykiem jest podobnie. Przyznajesz, że tak - jest tak źle, jestem dysfunkcjonalny, inny, gorszy, słabszy, nie radzę sobie z życiem. Obawiam się, że pobyt tam ostatecznie przekreśliłby moje szanse na względną normalność. Zwłaszcza, że w moim wypadku miałyby to być miesiące, może pół roku. Wchłonąłby mnie klimat leków, zaburzeń, chorób, terapii, objawów, diagnoz.. i wróć po takim czasie do domu i próbuj żyć jak normalny człowiek. To chyba prawda, że jak raz się tam trafi, to już się tam zawsze wraca.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
indywiduum | 2016.05.29 16:18:21

Chron Cie Boze od miejsca o ktorym piszesz.

cheshirecat | 2016.04.29 21:40:49

Nie. Jak raz się trafi, to się wraca. To jak rozdział.
Większość ludzi z chorobami jakie znam miało najpierw pracę, a póżniej chorobę, ale generalnie da się. Moja była szefowa ma sm i jest była, po poszła dalej i wyżej, właściwie wszyscy dookoła są tarczycowcami lub cukrzykami, mam w firmie chyba 5 osób na wózku, a w lobby stoją reklamy stomii (wtf?).
W dużym mieście się da.

laseczka | 2016.04.29 12:16:27

Hm...
Spójrz odwrotnie. Zamień swoje
\"pobyt tam ostatecznie przekreśliłby moje szanse na względną normalność\"
na
\"pobyt tam ogarnąłby mnie i dałby mi szanse na względną normalność\".
Poważnie!