Wpis który komentujesz: | No więc śniło mi się dzisiaj dużo pojedynczych świateł na nocnym niebie, wyglądających jak gwiazdy i lecących na północny wschód, w stronę Gdańska. Później zawróciły. Mieszkałem w drewnianym, parterowym domku - nie mam pojęcia, dlaczego - może przez to, że tyle się tego tu buduje albo to projekcja wyjazdu w góry, którego nie doświadczę. No i widziałem te światła przez okno, a później astronautę - kosmitę w skafandrze. Później astronauta zamienił się w moich znajomych. Nie byli to tak naprawdę moi znajomi, tylko świadomość społeczna. Jak zapytałem jednego z nich, czy powie, jak ma na imię (żeby udowodnić, że to kosmita, a nie miałem tego imienia w głowie i wiedziałem, że tego ze mnie nie wyczyta), odpowiedział \"Średnio\". \"Mam na imię Średnio, bo średnio Ci się wiedzie\" - zaśmiał się kosmita i stwierdziłem, że to pierdolę, obudziłem się i padał deszcz, ale wiodło się i tak jak we śnie. - Umiesz wywołać burzę - mówił do mnie deszcz. To nie jest takie trudne, wystarczy działać niekorzystnie, wtedy niebo się buntuje. Wyłącza się prąd, rozłącza się internet, telefon albo nie może zaszkodzić Ci najgorsza dzielnica i najschematyczniejsze myślenie. Umiałem zatrzasnąć drzwi, trafić w totolotka i przegrać życie, ale nie umiałem poprosić jej, żeby ze mną spała tak, żeby to był jej wybór. I nie umiałem tego w sobie zatrzymać. Instynkt a intuicja, indywidualizm a socjopatia, umysł kolektywny. Dzisiaj upiekę to na żywym ogniu, ale będzie już za późno. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |