Wpis który komentujesz: | Jose Rodriguez Montoya wrzucił monetę i wybrał numer. Trzy, może cztery sygnały. W słuchawce odezwał się kobiecy, znany od jakiegoś czasu głos: - Jose, ty żyjesz? - Żyję, żyję przecież, przecież nic takiego nie mówiłem, że nie żyję - powiedział. - To dobrze - powiedziała. - To dobrze, zadzwonię do Ciebie za 10 minut, bo teraz jestem strasznie zajęta. Zadzwonię do domu. Ale nie zadzwoniła. Nie zadzwoniła za dziesięć minut, za pół godziny, nie zadzwoniła do wieczora, w nocy, o poranku. - Przecież powiedziałem jej, że żyję - mruknął Jose - A okazało się, że nie żyję. Nie dla wszystkich żyję. . |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |