Wpis który komentujesz: | I give myself a thousand papercuts So that you have to nurse them I cling to your leg I won't let you go, I turned off the phone Your mother can't call Even if she gets hit by a post truck If you leave I'll stare at the ceiling And think of new lies Inflict the sacred guilt To make you needy of my forgiveness Jestes jak drzewo. Na zewnatrz korony delikatne, smukle galazki; im dalej od pnia, tym bardziej cienke, tym latwiej poddaja sie wiatrowi. Przytulaja sie jedna do drugiej, razem przeciez razniej. Male, slabe, boli je nawet, jak wrobel nasra. Ale im blizej srodka, im blizej siebie, tym grubsze staja sie galezie, tym trudniej Cie skrzywdzic, zlamac, zgiac, przekonac, przeciagnac na swoja strone. Malo kto zechce spojrzec na ten pien, kwiaty i liscie o tyle latwiej podziwiac i kochac, zmieniaja kolory, ksztalty, znikaja i znow pojawiaja sie na wiosne. A pien stoi sobie i czeka spokojnie pod kocem zielonych pozorow. ......................................................... Ale jak mnie ktos poprosi, zebym kochala jego pien, to przyjebie w szczeke =,0) Salnd of de dej: Roads, Portishead. Mhhhhhhh |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
say | 2002.02.10 06:35:08 silnie |