Wpis który komentujesz: | Poprzez las, gęste błoto (wcześniej spadł deszcz,0), skrajem drogi, to znów samą drogą, zostawiając za plecami tablicę drogową z nazwą miasta (w którym miałam spędzić jeszcze wiele dni,0). Rachowałam godziny. Uchem tęsknie łowiąc czy liście nie wyszepczą klęski. (w tamtym czasie byłam raczej lękliwa, dzisiaj już nie,0) Zasiadłam w altanie. Szczątki wykopalisk. Kurczowo pogodne informacje na protokącikach: ”siedlisko magii”, „szalbiernia”, (dym + ogień, przekrwione białka wróżbitów,0). Zagrzmią działa Zacznę ŻYĆ |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
alias | 2002.02.13 21:25:54 Pada. I zimno. I tak trudno siedzieć i czekać. Kiedy wyję w deszcz i odpowiada mi tylko wredny chichot wiatru... |