Wpis który komentujesz: | Obejrzalam wlasnie "Przelamujac fale"... I Boze... Co za chory film! Mam sprany mozg doslownie. Czuje sie troche jak po obejrzeniu "Dancer in the dark", chociaz tamto wlasciwie bylo jakies takie bardziej dolujace. "Breaking the waves" opowiadal o Bess, ktora byla bardzo dobra dziewczyna. Lekko jakby niedojrzala psychicznie i niezrownowazona, ale bardzo dobra. Miala meza, Jana, ktoremu poswiecila cale swoje zycie. Poswiecila siebie. Nie bede opowiadac koncowki, na wypadek, gdyby ktos chcial obejrzec ten film. Zwlaszcza, ze koncowka byla typowa dla pana Triera- tragiczna. No, czasami ewentualnie jest chora. Lars po kazdej czesci "Krolestwa" daje monolog. Nie zapomne, jak po chorym i przerazajacym zakonczeniu jednego z odcinkow, wyszedl sobie pan rezyser i zyczyl wszystkim widzom dobrego wieczoru. :,0) No, jaka schiza. Dzisiejszy film nie byl, o dziwo, chory. Byl po prostu ciezki i meczacy. 2,5h historii glupiutkiej, poczciwej Bess. Film mocno przygnebiajacy. Nie wiem, co powiedziec... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |