Wpis który komentujesz: | Wlasnie wrocilam z kina z "Wladcy pierscieni". I.... jestem w szoku. Zaczne od tego, ze bylam bardzo uprzedzona (do dzis:,0) do gatunku fantasy. Z przykroscia stwierdzalam, ze nie interesuja mnie elfy, gobliny i inne smoki. Jak poszlam do kina i zaczal sie film, to... pomimo iz od razu sposobala mi sceneria calej akcji (sliczna i basniowa,0), to nadal jakos nie wzruszaly mnie te skaczace po trawie hobbity. Ale... akcja toczyla sie dalej... i tak mnie wciagnela... ze zanim sie zorientowalam, minely dwie godziny. Z zalem oznajmuje, iz nie czytalam ksiazki (chyba musze to nadrobic, bo sie nie doczekam zakonczenia!,0), ale nawet w filmie daje sie zauwazyc, jak obszerna jest fabula. No i duzo zwrotow akcji. W wielu filmach sa one naciagane i po pewnym czasie nudza, a widz zaczyna sie zastanawiac, kiedy wreszcie glowny bohater dojdzie do celu i ile jeszcze razy zmierzy sie z "main evil character", po to by i tak na koncu zwyciezyc. Tutaj jest inaczej. Tutaj kazda przeszkoda staje sie (mam wrazenie, bo przeciez nie wiem,0) kolejnym watkiem, kolejnym klockiem w ukladance. Przypuszczam, ze zakonczenie bedzie dobre, ale i tak warto zarowno przeczytac te trylogie, jak i obejrzec. Co mnie urzeklo w filmie? Hmm.... Zdjecia, na przyklad. Film jest przepiekny wizualnie. Kazdy widoczek doslownie powala z nog. I nie tylko widoczek. Kazde doslownie miejsce ma swoj niepowtarzalny klimat. Cos pieknego. A to wszystko uzupelnione jest niesamowita, magiczna i niepowtarzalna muzyka Howarda Shore'a. Cos rewelacyjnego. Jestem pod wrazeniem. Musze miec soundtrack z tego filmu. Po prostu musze! Stane na rzesach, zeby sobie go kupic! O! A moze ktos ma nadmiar gotowki? Bo ja bym chetnie tak sobie, wiecie... :,0),0),0) moge dostac w prezencie, jakby ktos chcial mi kupic. Ale plyte poprosze, nie kasete. :,0),0),0),0),0) He, he. Dobra, ide spac. Mam 1,5 godziny. Potem korki, a potem najsliczniejsze miejsce na swiecie- herbaciarnia "Niebieskie migdaly"... :,0),0),0),0),0) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
kaczuszka | 2002.02.24 00:14:15 No bo tak jest! Ale ja po prostu uwielbiam muzyke filmowa i zawsze ja "obserwuje". ;)) mumik | 2002.02.23 18:46:27 Oczywiście, tradycyjnie, nawet nie zwróciłem uwagi na muzykę. Przeważnie nie zauważam muzyki w filmie i nie jestem potem nawet w stanie jej rozpoznać. No chyba, że jest bardzo charakterystyczna - jak w Gwiezdnych Wojnach czy w Jamesie Bondzie. No ale ponoć muzyka filmowa jest tym lepsza im mniej da się ją wyróżnić z filmu - bo staje się po prostu częścią atmosfery wydarzeń. jemesis_poter | 2002.02.23 17:33:31 A Legolas, a Legolas? =DDDD |