2lazy2die
komentarze
Wpis który komentujesz:

Na zbiorowej sali, miedzy rowno ustawionymi zelaznymi lozkami, stali w bialych koszulach do kolan. Zbiorczo i rytmicznie. Stali patrzac sie w przestrzen zamglonego okna. I wszedl czlowiek, i zapytal zbiorczo: - No! Ktory jeszcze chce byc Bogiem?!
I wtedy Jose Rodriguez Montoya wyszedl niesmialo pol kroku, wlasciwie kilka tylko centymetrow przed rytmiczny szereg. Nawet te kilka centymetrow to chyba za wiele. Po prostu zasygnalizowal, ze chce zrobic ruch.
Jose podnoszac delikatnie dlon: - Moze ja? Tylko nie wiem, czy pensja wystarcza na przezycie z godnoscia..


.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
DT | 2002.03.05 01:30:01
Gdy chodzilam do tej szkoly muzycznej, to dostawalismy wejsciowki do filharmonii. Na najwspanialszych koncertach, trzymalismy w rekach partytury i sledzilismy "jak to idzie". Dopiero kilka lat temu na nowo nauczylam sie sluchac muzyki. A Pilch wyzwolil sie z "gorsetu" zawodowego polonisty.A Zbyszek Warpechowski(performer, o ktorym 2lazy2die wspomnial dzisiaj, gdy napisal o smierci Partuma) pewnego dnia wbil sobie w dlon potęzny gwóźdź. Podejrzewam, ze zrobil to aby "przywrocic" sobie zdolnosc do emocji.

eye | 2002.03.04 23:56:14
a ja znów o muzyce... jeden mój kumpel, dla którego była i jest życiową fascynacją, zaczął muzykę studiować na jakiejś akademii i po jakimś czasie stwierdził z przerażeniem, że już nie słucha tylko analizuje na zimno i rozkłada na czynniki pierwsze, że gdzieś się zapodziało odczuwanie jej... i chyba słuchać też trzeba umieć, wsłuchiwać się w szczególy i tła, ale łączyć je tak, żeby nie utracić emocji, co właściwie powiedziała już DT chociaż o pisaniu a nie o muzyce, ale na jedno wychodzi , a ja tylko powtórzyłem :-)

DT do ateny | 2002.03.04 20:48:43
Dlatego Pilch mowi, ze ma najgorsze wyksztalcenie do tego, aby byc pisarzem - czyli filologia polska - ktora skutecznie niweczy ten rodzaj emocjonalnosci. Analizujesz dzielo, rozdrapujac je na strzepy - a nie na rany, ktore powinny w tobie po nim zostać;-)

vlight | 2002.03.04 10:50:15
Eco sie przypomina. lector in fabula. dzielo literackie (i kazde inne chyba tez) nie istnieje per se. Istnieje dopiero podczas czytania...

atena | 2002.03.04 07:55:44
I teraz skonfrontujmy to ze szkolną praktyką analizowania, co autor miał na myśli. Wtłaczają nam ją przez 12 lat do głowy i tworzą kulturową wyuczoną bezradność. Zamiast chłonąć atmosferę utworu, zastanawiamy się nad przesłaniem zawartym przez autora. A dzieło to interakcja między utworem a odbiorcą. To dziecko autora, które poszło w świat i żyje własnym życiem.

DT | 2002.03.03 16:16:54
Teatr Kantora to byla np.bardzo scisla calosc, ktora skladala sie z: wizja, czyli plastyczny wyraz, ruch, szczatkowe slowo - traktowane jako dzwiek, wyrazista muzyka. Wszystkie te elementy WALIŁY CIE PO OCZACH i lapaly za gardlo. Nic nie musiales rozumiec. Ale "chwytaleś" wymowe. Podobnie dzialal Teatr Grotowskiego. Muzyka - tu masz absolutna racje. Ja akurat 10 lat studiowalam muzyke(bez cienia talentu, fortepian) i zostala mi pewna wrazliwosc na muzyke, kolekcjonowanie CD, uwielbienie najwieksze dla Wagnera, Brucknera, Mahlera itp. I faktycznie - muzyki nie musisz rozumiec, masz ja slyszec, masz ją odebrac zmysłami, nie intelektem. Ale zwroc uwage, że kompozytor niekiedy usiluje NARZUCIC ci rozumienie i daje tytuł utworowi, po to zeby wywolac bardzo okreslone skojarzenia(Preludium deszczowe, Hymn do radosci, Pstrąg itp). Mysle, ze plastyka - obraz - tez ma prawo dzialac nie na intelekt, ale na emocje..Na odczucie. A nawet ksiazka - jak jest taka jak np. Ulisses, czy nawet gra w Klasy Cortazara.Pelne zrozumienie jest tu prawie niemozliwe - za to pisarz wprowadza cie w pewne klimaty, rozterki, watpliwosci, stany ducha. Uff, ale sobie popisalam...

eye | 2002.03.03 15:27:31
kurde ten mój uśmieszek na końcu każdego zdania coraz mniej mi się podoba :-(

eye | 2002.03.03 15:26:45
ale faktycznie masz rację, bo chodzi głównie o to żeby w jakiś sposób wyzwolić emocje...:-)

eye | 2002.03.03 15:24:40
masz rację DT, ale jeszcze troszkę się pomądrzę :-) czasem faktycznie nie chodzi tu o rozumienie, powiem na przykładzie muzyki bo jest mi jednak najbliższa: tworzy się coś, poświęca dużo czasu i energii na aranżację, drobne szczególiki, niuanse, poźniej się to nagrywa, oczywiście też z dbałością o brzmienie, plany itd. itp. ale tak naprawdę na te wszystkie rzeczy zwraca uwagę tylko mała cząstka słuchaczy, śmiem twierdzić, że najczęściej są to osobnicy, którzy w mniejszy lub większy sposób mają lub mieli coś wspólnego z tworzeniem muzyki, i oni słyszą te szczególiki a pozostal;i odbieraja to jako całość bez zagłębiania się w niuanse. I nie twierdzę, że to źle, tak sobie po prostu rozmyślam czasem...:-)

DT | 2002.03.03 14:05:52
Dobry artysta , w przeciwieństwie do intelektualisty, nie robi sztuki "dla rozumienia" - ale dla jej odbioru emocjonalnego.Cos cie wzrusza, porusza, atakuje twoja wyobraźnie.Rozumienie nie zawsze jest konieczne.

eye | 2002.03.03 02:14:20
nie wydaje się Wam że czasem trzeba być trochę artystą żeby zrozumieć co taki artysta ma do przekazania?))) bo ja tam artystą nie jestem i pewnie dlatego czasem nie rozumiem )))

DT | 2002.03.01 19:54:52
Najgorsze jest to, że na ogol gdy umiera tworca teatru - to teatr nadal sobie dziala, pojawia sie jedynie nowy dyrektor.A tu mamy przypadki dwoch teatrow, ktore MUSIALY umrzec razem z tworcami - Grotowski, Kantor - bo ich sila tkwila w sprzęzeniu ich idei z zespolem.Oni umarli - umarly ich teatry. Kantorowcy podjeli te decyzje sami, wiedzac ze bez Kantora nic nie zrobia. Grotowski rozwiązal zespol, oznajmiajac, że on sam juz nic nowego nie zrobi - i wyjechal.Jego najlepszy aktor, Ryszard Cieslak, trafil do Petera Brooka i przedwczesnie umarl(po 40-tce?).

vlight | 2002.03.01 18:14:46

a mi pozostaje tylko zawyc. z zazdrosci. szczegolnie jesli chodzi o Grotowskiego.

DT | 2002.03.01 01:45:07
Jego wcale nie trzeba bylo rozumiec;-) Ja mialam w sumie duze szczescie, bo ogladalam jego wszystkie spektakle, wlacznie z ostatnim(juz bez niego).A z wystaw - tez widzialam wiekszosc. Nawet kolekcje w muzeum poznanskim(maja duzo z cyklu "parasole).W krakowie taka pierwsza wielka, posmiertna - o zafascynowaniu smiercia (grafiki, pastele i olej).Bardzo lubilam to co robil.

2lazy2die | 2002.03.01 01:03:06

mialem wtedy gora 24 lata.
on juz wtedy konczyl droge. Ja czaynalem. Teoria wektorow. Ta sama prosta tylko inny zwrot.

2lazy2die | 2002.03.01 01:00:29

Z Kantorem bralem kiedys udzial w jednej wystawie w Lodzi. Bylo zajebiscie, do dzis tego spotkania nie rozumiem

DT | 2002.03.01 00:34:35
Taaa...skojarzyly mi sie: 1. Dziady Grotowskiego, ktorych NIE mogles oglądac(jestem starsza), W kazdym razie akcje G. umiescil w domu wariatow. 2. Kantor.Mimo ze on robil teatr prawie bez słów.Tzn, czytajac to, mialam takie skojarzenie;-)