Wpis który komentujesz: | a w pokrewne dusze owszem, wierze... jak najbardziej.. wszystko mialo kiedys swoj wspolny poczatek... istnieje cos takiego jak dwie gwiazdy swiecace kiedys gdzies obok... musi tak byc... inaczej swiat nie mialby zadnego pozytywnego sensu.. to daje mi nadzieje, ze czlowiek nie jest tylko slepa sciezka ewolucji... kazdego czlowieka laczy z innym jakas szczegolna wiez.. trzeba tylko umiec ja odkryc.. moze wszyscy jestesmy pokrewnymi duszami...>? moze po prostu rzeczywistosc tak nas przytlacza i absorbuje jednoczesnie, ze nie potrafimy tego dostrzec.. w tym szarym swiecie tak bywa... ale ale... taki troche mam dziwny nastroj.. caly dzien pada i pada.. i jeszcze ten sen.. snilo mi sie, ze zakochalam sie platonicznie (! tylko!!!,0) w takim jednym nieznanym mi nigdy (nawet w wypbrazni,0) chlopcu o idealnie kobiecych rysach twarzy... schizuje mnie to... to moja podswiadomosc - zawsze chcialam sie tylko platonicznie zakochac, chyba nadal o tym marze... i jeszcze o tym, zeby pocalowac jakas dziewczyne/kobiete.. bardzo namietnie, a moze nawet sie z nia kochac... takie to schizy mam ostatnio.. ale oczywiscie nie mam nic przeciwko, nie czuje sie przez nie - bardzo brzydko mowiac- wynaturzona... czuje sie soba... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |