kaczuszka
komentarze
Wpis który komentujesz:

Przepisane z podartej kartki papieru


Godz. 10:45
Siedze w McDonaldzie. Nie poszlam na francuski. Coz. Nie mialam sily. Spac mi sie chce do tego stopnia, ze nie moge wyrobic.
Jeden stolik przede mna siedzi dwoch chlopakow. Nie wiem, le moga miec lat. Moze sa w moim wieku? Moze ciut mlodsi? No wiec siedza sobie. Jeden z nich je frytki.
Przed chwila przechodzily obok nich dwie dziewczyny. Zaczely sie szeroko usmiechac. Myslalam, ze sie znaja, ale po pierwsze dziewczyny przeszly obolk, a po drugie chlopak, do ktorego sie usmiechnely, zaczal sie rozgladac, czy to przypadkiem nie do kogos, kto siedzi za nim. Pozniej dziewczyny znow przeszly kolo stolika chlopakow i jedna z nich zabrala mu frytke. Hmm... To sie nazywa pewnosc siebie...

Teraz wprawdzie okazalo sie, ze sie znaja, a jedna z panien ma na imie Agnieszka, ale i tak cale zajscie sklonilo mnie do refleksji.
Przypomnialam sobie, jak bylam kiedys w McDonaldzie z dwiema kolezankami. Mialysmy wtedy jakies 12 lat... Przy stoliku niedaleko siedzialo kilku chlopakow. Ciekawa jestem do dzis, czy robili sobie jaj, czy wpadlysmy im w oko, w kazdym razie, na naszym stoliku wyladowala po chwili pestka wisni, ktora w dodatku przypominala zeba, iwec najpierw poczulam wielkie obrzydzenie, a za moment- wybuchnelam smiechem. Nie minelo kilka minut, a chlopcy, przechodzac obok naszego stolika, zarzymali sie, powiedzieli, ze jestesmy laski i spytali, czy moga sie przysiasc. Oczywiscie postapilam bardzo feministycznie i z oburzeniem krzyknelam: NIE!
Wiec sobie poszli. :,0)
Gwoli wyjasnienia dodam tylko, ze oni byli oblesni i brzydcy. Chociaz... przypuszczam, ze - tak czy inaczej- "dalabym im kosza". W koncu niech sobie nie mysla! He, he... ;-,0)

Tak, zmienilam sie. Jeszcze kiedys, nawet gdybym dala sie zagadac przez faceta na ulicy, umarlabym ze wstydu i w ogole zestresowala sie, i plotla glupoty. Bo ja zawsze wole mowic niz milczec. I czasem sie przez to osmieszam, ale coz...
Wiec wracajac- zmienilam sie. Naprawde nie boje sie ludzi. Nie boje sie z nimi rozmawiac, nie boje sie zartowac, flirtowac i mrugac rzesami w przyspieszonym tempie. Bo w koncu czemu bac sie ludzi?! To tylko ludzie!!! Ach... :,0)


Ale czasem sie jednak boje... Czasem trace wiare w siebie i wydaje mi sie, ze sobie nie poradze. Na szczescie nie trwa to dlugo. Zawsze w takich chwilach mowie sobie: "No, Aska, tylko spokojnie. Dasz sobie rade. Jak chcesz, to mozesz. Uda ci sie, zobaczysz. Pokaz im, na co cie stac". I zwykle to dziala. Wystarczy, ze jedna osoba mnie doceni, a nerwy znikaja i juz jest OK.
Ale nie lubie takich sytuacji. Wole takie, kiedy pewna siebie jestem od razu. :,0) O wlasnie. Na szczescie w wiekszosci przypadkow tak wlasnie jest. Uff... :,0),0),0),0)



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)