Wpis który komentujesz: | Swieta...zawsze sa dla mnie zagadka. Spodziewam sie dobrych - sa zle i odwrotnie. W tym roku pierwszy dzien swiat spedze jako jeden z "widzow" w czasie chrztu nowego, malego istnienia w naszej rodzinie. Wujek sie zalamuje bo to kolejna dziewczynka ;,0) To juz czwarta wnuczka a wnuka ni widu ni slychu. Na szczescie wszyscy jestesmy mlodzi i jeszcze niejedno dziecko przyjdzie na swiat. Kochany moj wujku, nazwisko nie zaginie. Uwielbiam tego wujka. Jest moim chrzestnym i zazwyczaj zjawial sie znienacka gdy potrzebowalam pomocy i rady. Nie mam juz taty i on mi go czesto zastepuje. Zadziwil mnie przed moim niedoszlym slubem. Jako jedyny powiedzial mi wprost, ze moj wybranek mu sie nie podoba, nie jest dla mnie. Nie mylil sie. Wprawdzie moj niedoszly wybranek jest kochanym czlowiekiem ale rzeczywiscie nie dla mnie. Swoja droga podziwiam go za to, ze 3 tygodnie przed slubem mial odwage sie wycofac. Bo to jest odwaga. Mozna bylo nic nie mowic a raczej wmawiac jak tysiace par, ze zmieni sie po slubie. To byla najroztropniejsza decyzja w dotychczasowym jego zyciu. Bardzo mu jestem za to wdzieczna. "Wariatka" ludzie maja prawo tak myslec, ale to wymaga glebszego zastanowienia. Od poczatku wiedzialam, ze to rozstanie, wtedy tragiczne i drastyczne wyjdzie na dobre, bedzie samym dobrem. Moze nie do konca mialam racje, odcierpialam to straszliwie, kosztowalo to rok zycia i o maly wlos bylby to ostatni rok mojego zycia, ale na szczescie sa przyjaciele. Siostra. Kocham ja bardzo mocno, mimo tego ze nie mozemy dluzej ze soba wytrzymac niz 3 dni ;,0) Dwa tak mocne charaktery, tak dominujace nie moga byc codziennie w tym samym mieszkaniu ;> Przechodze okres zamkniecia sie. Jestem chlodna, opanowana. Niestety, jestem prawie niedostepna i ostra. Trzymam ludzi na dystans, zwykle przytulenie nie wchodzi w gre. Pocieszam sie, ze to moze minac. Moze... jak spotkam na swej drodze odpowiedniego czlowieka. Tylko czy bedzie sie mu chcialo topic te poklady lodu nagromadzone przez tych kilka miesiecy? Pogodzilam sie z mysla, ze skazana jestem na samotnosc. Obce mi bedzie malzenstwo i macierzynstwo. Wiem, mloda jestem. Wszystko sie moze zdarzyc i takie tam. Kiedy mi jest wygodniej przyzwyczaic sie juz do samotnosci na wieki. Tworze taka skorupke na pewne rzeczy i mniej boli. Byle nie przesadzic z gruboscia pancerza. Nie, nie chce i nie bede taka typowa stara panna ;> Nie z moim charakterem, usmiechem, poczuciem humoru i wyobraznia. Najwazniejsze to miec zajecia, duzo zajec i malo czasu na myslenie, rozpamietywanie, rozdrapywanie starych ran. Kolega nie umie chyba zrozumiec tego co sie dzieje, tego czego chce sobie oszczedzic, bolu. Wyraznie mu tlumacze, szczerze do bolu. Bardzo go lubie, bo sympatyczny z niego chlopak, ale zaczelam sie angazowac glebiej przez te nasze sporadyczne spotkania i wolalam sie wycofac. On ma swoje zycie i stroni od wszelkiego rodzaju wiazania sie uczuciowo. Ja potrzebuje uczuc. Uczuc...uczuc...uczuc! Boje sie bolu kochania ale pragne kochac i byc kochana. Jak dotychczas udalo mi sie tylko raz i to na niecale dwa lata. Wole o tym nie myslec, po co zatruwac zycie dolowaniem sie? Tyle jest slonca, radosci, usmiechu. trzeba tym sie cieszyc. Kazdym dniem. Madrze laknac terazniejszosci i pozadac przyszlych chwil. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Melisa | 2002.03.27 13:34:39 Bylam, widzialam, czytalam. Pozdrawiam cieplo! :) Krashan | 2002.03.26 21:51:25 No popatrz... Ja właśnie przeżyłem coś podobnego, tylko jakby symetryczne odbicie - chyba za dużo chciałem dać, za dużo uczucia, za dużo siebie i cóż... Zostałem przystopowany. Co prawda po dwóch miesiącach znajomości było mi na pewno łatwiej. Niepowodzenia hartują, a to nie było pierwsze... Ale już wiem, że potrafię się pozbierać, potrzeba tylko trochę czasu. Wierzę, że znajdę kobietę, która weźmie ode mnie wszystko to co jej dam. Bo przecież na dawaniu siebie polega życie. |