mariposa
komentarze
Wpis który komentujesz:

aj em lan hepi kamper.
Wyslalam wczoraj CV R. w odpowiednie miejsce. Dzis rano telefon: eee...sluchaj, czy Ty cos zrobilas z moim resume? Mam dwadziescia niesamowitych ofert pracy z Chin i nie wiem, skad one mi sie tam wziely.
Nnnnnnooooo....uffffff. Zostala mi dokladnie jedna rzecz do zalatwienia i pojedzie. Boze, jaka ja bede szczesliwa, jak sie dowiem, ze wsiadl w samolot i polecial.
Jest jeden niewielki szkopulek. Szkopuleczek wlasciwie: on z zaskoczenia, z wdziecznosci, z ulgi, zrobil sie niesamowicie cieply. Przez ostatnie 6 tygodni widac bylo, jak marnieje w oczach. Dzisiaj znowu byl taki, jakim go poznalam, naladowany pozytywna energia. Tylko ze: chyba mu sie ta radosc pomylila z jakims uczuciem. Prawda, wczesniej miedzy nami iskrzylo, ale oboje mielismy wystarczajaco duzo samokontroli, zeby to jakos utrzymac w ryzach. Ja bronilam sie przed tym jak moglam, z mniejszym lub wiekszym sukcesem. A teraz...teraz tym bardziej musze sie bronic, bo byloby z tego duzo niepotrzebnych rozczarowan i glupich obietnic a la "bede na ciem czekac do smierci albo dluzej". Nie chce, za nic na swiecie nie moge pozwolic, zeby wrocil do tej rozmowy sprzed kilku dni. Cudownie jest to uslyszec, ale to nie jest taka gierka jak z K. Poza tym boje sie, ze myli wdziecznosc+pozadanie z czyms wiecej.
Poza tym niewielkim mankamentem, jestem bardzo, bardzo szczesliwa.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)