Wpis który komentujesz: | No.. nieźle było :,0) więc około ósmej obudził mnie witek polewajac mnie lekko woda. ale lekko. stwierdziłam ze jeszcze nie wstaje i obrocilam sie na drugi bok. pozniej bylo spokojnie. do czasu, kiedy sie nie ubrałam i nie zakradłam sie do witka z burtelka wody. później uciekłam na balkon, tam dorwał mnie moj ojciec i witek. darłam sie w nieboglosy, ale niepomoglo. wyszłam na dwor, powoli, bardzo powoli rozgladajac sie. nikogo nie zauwazylam. do czasu. gonil mnie grzesiek. no cóz.. niepomogly nawet moje umiesnoione nogi ;,0) potem nastapil rozej i wszsycy siedzieli na lawce czekajac na koze i reszte, jednak oni nie przyszli. to hcyba nawe dobrze. siedzimy, juz robi sie nudno. a to idzie witek ze smieciami, sam jeden. lapie butelke i lece, oblewam go, ale chwile pozniej on mnie trzyma jedna reka,a druga polewa z tej butelki.ehh.. juz ide w kierunku domu, by sie przebrac. wszsyscy sciagaja do domu, bo sa glodni. a tu z klatki wylatuje moj wspanialomyslny brat z 10 l wiadrem wody... wszyscy w nogi, ale slysze chlust i wszyscy sie smieja :,0) naszczescie szlam ostatnia. wszyscy suszymy sie na sloncu, a tu znowu witek z wiadrem... ehh tym razem stałam na pierwszym planie. ogolnie nie mam zadnej suchej bluzy, zadnych suchych spodni ani nic innego. przeebierałam sie 4 razy, ale przebierałam wszystko =,0) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |