Wpis który komentujesz: | Lany poniedziałek Nie miałam sił by wczoraj pisać. Dzień pełen wrażeń, śmiechu i radości. W dodatku bardzo długi dzień. Tak jak obiecałam zaśpiewałam, chyba było ok. Dostałam od organistego podziekowania za pomoc. Jej, jak on wyprzystojniał! Kiedyś nie robił na mnie wrażenia a w piątek jak go zobaczyłam to w oku mi błysnęło. No, no, no, podoba mi się. I weź tu człowieku nie wierz, że ludzie się zmieniają. Zjedliśmy rano śniadanie świąteczne i na imprezkę. Z siostrą pomogłyśmy cioci w przygotowaniach, była z tego powodu bardzo zadowolona. Ciocia coraz bardziej robi się podobna do taty, w końcu to jego siostra ;,0) Żal mi serce ściska gdy widzę jak się starzeje. Dawno nie widziałam takiego dziecińca jak wczoraj. Było tego drobiazgu coś z 10 sztuk. Ten się gdzies walnie, ten chce siku a inny spać itd., itp. Mateusz wyróżniał się spokojem, uśmiechem i tym, że nie grymasił. Podziwiam to dziecko. Wstał przed 5 rano i wytrzymał cały dzień. Padł w drodze powrotnej przed 19-stą w samochodzie. Wcześniej popodrywał mnie ciągnąc za włosy (zaczepnie,0). W pewnym momencie sięgnął do włosów, ręka mu opadła... zasnął na siedząco ;,0) Ubawiłam się rozmawiając z kuzynami. Jarek (najstarszy z trzech braci, ojciec jednego dziecka,0) wygłaszał "przemówienie przedwyborcze z programem swoich rządów". Z jego słów jasno wynikało, że byłyby to rządy twardej i bezwzględnej ręki. Po którymś tam zdaniu jego brat Andrzej (ojciec dwóch córek,0) przerwał mu: - Ale wcześniej był już taki. - Tak, a kto? - Jarek miał wyraźnie głupią minę. - On robił to o czym mówisz. - Tu jedną ręką zrobił tzw. "pozdrowienie hitlerowców" a drugą wąsik z dwóch palców. Ryknęliśmy śmiechem zbijając z tropu Jarka. Oni są świetni. Rodzeni bracia. Jeden zapędza się w wygłaszaniu swoich przemówień, ważna mina (mimo to jest fajny,0) a drugi go "gasi" takimi tekstami, że nie wiadomo co po nich powiedzieć. Zazwyczaj są jak pointa. Dyskusja toczyła się dalej gdy już Jarek ochłonął, ale nie jestem w stanie jej przytoczyć. Były też kawały. Moja Siostra królowała w tej dziedzinie. "BYły sobie dwa koguty, jeden stary i młody. Ten młody strasznie uganiał się za kurami, gdy stary przestrzegał go: "zobaczysz, że kiedyś wysiądziesz". Idzie raz stary kogut, patrzy a pod drzewem leży młody nogami do góry. Stary mówi do niego - A widzisz, mówiłem ci, że się kiedyś dorobisz. - Ciiicho, bo mi spłoszysz wronę. - Odpowiada mu młody kogut." Wieczorkiem zrobiłam mały spacerek z kuzynką żeby odwiedzić drugą ciotkę. Kuzyn mnie nie poznał! "Wyrosłaś" powiedział. Chyba miał na myśli, że się zmieniłam od czasu gdy ostatni raz mnie widział i wyładniałam ;,0) Nie rosnę od 10 lat gdy to osiagnęłam swoje 175 cm. Jego młodsza siostra jest z tego samego rocznika co ja. Ma trójkę dzieci i pracuje w gospodarstwie. Ciężko mi wyobrazić siebie z trójką dzieci, ale pewnie gdybym je miała to też byłabym szczęśliwa jak teraz gdy ich nie mam. Taki już mam charakter, że cieszę się tym co mam. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |