czarna
komentarze
Wpis który komentujesz:

heh...... dzieki Pawlowi moje popoludnie i wieczor zlecialy bardzo szybko...... a wlasciwie miedzy godzina 14 a 2 w nocy to mielismy prawie caly czas ze soba kontakt.......
o 14 spotkalismy sie...... pogadalismy chwilke i pojechalismy nakarmic psiaka,ktory jest w firmie mojej mamy.... pozniej pojechalismy do Reala bo P. musial kupic sobie jakies plyty.... a pozniej do Maca [Mc Donald`s]
ok 15 ruszylismy sie do Ustki........ hehe poniewaz Pawelek kupil sobie wielki zestaw w Macu to przez cala droge sie zajadal...... no i wmuszal we mnei frytki ale to juz inna kwestia:P
jakos o 15 [moze chwilke po] bylismy juz w ustce.... spacerowalismy sobie po plazy....... przeszlismy sie przez centrum Ustki.... ech...... jaki On jest kochany:]] pozniej pojechalismy troszke w domq posiedziec..... w sumie z Ustki wrocilismy jakos o 18.30...... On wsiadl w 7 i pojechal do siebie..... ja pojechalam do siebie...... fajnie bylo:]]]]]
niestety po powrocie do domu znow grobowa atmosfera.....znow chcialo mi sie non stop plakac........ probowalam zasnac ale niestety nic nie wyszlo z mojego spania:[[[[ po godzinie 21 zadzwonilam na chwile do P. i umowilismy sie ze zadzwonie do Niego o 23........... po 22 juz nie moglam wysiedziec..... nie wiedzialam co ze soba zrobic.......... dom byl pelen wspomnien zwiazaych z psiakiem..... okropne uczucie:[[[[[[[
Zadzwonilam do P. o 22.30 ale stwierdzil ze rozmowa bedzie szla na Jego rachunek....... oddzwonil........ no i pozniej jakos juz sam ten czas zlecial......... zreszta zlecial bardzoooooo milo:]]]]]] pozartowalismny sobie...... posmialismy sie troszke........... P. mi wczoraj w ogole nie pozwolil sie smucic........ robil wszystko bysmy sie dobrze bawili i.......... musze przyznac ze to Jemu swietnie wyszlo..... jejq jaka to jest Kochana mordka..... heh......Pawel jesli bedziesz to czytal to: DZIEKUJE BARDZOOOOOOOO ZA WSPANIALE POPOLUDNIE I MILUSI WIECZOR!!!!!!!! cmoooooooooooqs
cos z innej beczki teraz....... napisalam wczoraj wypr. na temat ile zwierze moze znaczyc dla czlowieka...... nie wiem po co to napisalam....... po prostu czulam w sobie potrzebe pisania..... dzialalam podswiadomie........ heh.......
Tej nocy nie spałam spokojnie. Przez długi czas nie mogłam znalezć sobie miejsca i miotałam się pod kołdra targnięta jakimś dziwnym przeczuciem, że coś jest nie tak. Nawet księżyc za oknem przybrał smutne barwy i swoim złowieszczym wyglądem wzbudzał we mnie już od dawna uśpione obawy. Ale skąd się te obawy brały? Na to pytanie próbowałam sobie odpowiedzieć i mimo usilnych starań takiej odpowiedzi nie znalazłam.
Po wielu minutach , wypełnionymi przemyśleniami na temat mojego dotychczasowego, prawie dziewiętnastoletniego życia, udało mi się w końcu zasnąć. Jednak nie był to sen spokojnej osoby. Śniłam o tym, że gdzieś uciekam. Nie pamiętam gdzie ani nawet przed kim uciekałam...
Obudził mnie mój nierówny oddech. Na zegarku wskazówki zatrzymały się na godzinie 3.15.
Nieprzytomna zeszłam po schodach piętro niżej w poszukiwaniu czegoś do picia. Podświadomie jednak marzyłam o tym by wrócić do łóżka i wreszcie spokojnie zasnąć. Moje marzenie zrealizowało się w okolicach godziny 4.30, kiedy za oknem pierwsze promienie słońca zaczęły się wyłaniać zza ciemnych, nocnych chmur.
Rano, tuż po godzinie dziewiątej, jakaś tajemnicza siła zmusiła mnie do tego bym otworzyła oczy. Usłyszałam, że z dołu dochodzą dzwięki przypominające ludzkie płakanie. Spodziewałam się najgorszego. Niechętnie zeszłam na dół, bojąc się , że usłyszę coś czego za nic nie chciałam usłyszeć. Przechodząc przez przedpokój i widząc zapłakane oczy mojej mamy wiedziałam już, że chwila, którą staraliśmy się jak najbardziej oddalić od siebie, właśnie nadeszła. Wiedziałam, że po dwóch tygodniach wyczekiwania na poprawę, po dwóch tygodniach złudnych nadziei nastąpił ten moment.
Zobaczyłam Jego [ tak specjalnie napisałam Jego wielką literą] ciało leżące tam, gdzie zwykle się kładł, kiedy czuł się zle.
Mój pies umarł. Dzisiejszej nocy zasnął już na wieki. Umarł. Odszedł. Nie zdechł, o nie! To nie był zwykły pies, z tych które to zdychają. On był kimś więcej. Był członkiem rodziny. Ukochanym stworzeniem, które zawsze potrafiło poprawić mi humor.
Wszystko wydarzyło się kilka godzin temu. Teraz kiedy to piszę jest godzina 19.30 a ja siedzę smutna w pokoju, gdzie nie mogę znalezć sobie miejsca. Siedzę i wspominam. Wspominam każdą chwilę z Nim spędzoną: Jego wygłupy, to jak się zachowywał jako mały niezdarny szczeniak. Wszystko to sprawia, że moje serce płacze. Dlatego o tym piszę. Dlatego piszę o kimś [jak już wcześniej wspominałam to nie był zwykły pies] kto znaczył w moim życiu więcej niż Ci wszyscy „przyjaciele”. O kimś kto radośnie merdał ogonem, gdy tylko słyszał na klatce schodowej moje kroki. O kimś kto w trudnych chwilach przychodził do mojego pokoju, kładł się przy mnie i patrząc na mnie swoimi wiernymi, pięknymi, czarnymi oczami wysłuchiwał godzinami wszystkich moich problemów.
Od kiedy pamiętam, był przy mnie. Od kiedy pamiętam był przy mnie i towarzyszył mi w chwilach szczęścia i w chwilach wielkiego smutku. Nie potrafię wyrazić słowami tego ile znaczyło dla mnie to małe stworzonko. Zresztą nie ma na tym świecie słów, którymi dałoby radę to wyjaśnić. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego ile PIES, PIESEK, PSINA kochana może znaczyć dla człowieka. Nikt, kto nie przeżył tego, co ja przeżyłam dzisiejszego ranka i nie czuł tego co ja czuje w tej chwili.
Próbuję nie myśleć o tym co nastąpiło. Próbuje udawać, że On ciągle leży na dole w swoim łóżeczku i czeka aż do Niego przyjdę, przytulę, pocałuję w zimny nosek i powiem, że kocham i że wszystko będzie dobrze.
Próbuje, ale mimo usilnych starań nie potrafię ani na chwilę zapomnieć. Pochowaliśmy Go. Leży pod ziemią wraz ze swoja ukochaną maskotką. Mam nadzieję, że Jego nieskażona grzechem duszyczka odeszła do lepszego świata, że teraz jest Jemu lepiej, że patrzy na mnie z góry i swoim niesłyszalnym już dla mnie szczekaniem, zapewnia że wszystko będzie dobrze.
Odszedł. A ja się z Nim nawet nie pożegnałam. Pożegnanie oznaczałoby, że pogodziłam się z tym co się stało. A ja się nigdy nie pogodzę!!! To niesprawiedliwe, że istotka, która przez ostatnie 12 lat była jedną z najważniejszych istot w moim życiu nagle odeszła. To niesprawiedliwe!!!!!!!!

Nie wiem po co to tutaj umiescilam..... chyba tylko po to by sobie ulzyc w calym tym bolu.....

co do komentarza JAckala [taki dlugi komentarz w zeszlym wpisie] to nie czuje sie w ogole egoistka...... po prostu facet ma do mnie pretensje ze sie zakochal a ja Jemu nie daje najmniejszych szans..... heh.... ale jesli wreszcie zrozumial ze jest u mnie skreslony to jestem bardzooooooo happy!!!!! aha....... co sie tyczy ogolnie Twojego postepowania w ciagu ostatnich 2 latek to moja odp jest taka.: NIE MOGE KOCHAC JEDNEJ OSOBY KOCHAJAC INNA!!!!!!!!!!!!!! dokladnie kocham innego i dobrze ze sie wreszcie z tym pogodziles....... i szkoda tylko ze w takim momencie musiales uzywac tak ostrych slow...... mogles to napisac troche...........hmmmmmm delikatiej....... ale nevermind.......

widzialam sie w sobote z Olcia... pora odnowic stare znajomosci czyz nie??:] heh........ dobra spadam bo na 10.35 ide do szkoly a musze jeszczwe wykuc cala historie.......
kiss 4 everyone

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
. | 2002.04.08 16:24:31
trudno

killer | 2002.04.08 12:51:20
Slicznie czarnulka :)) kozystaj z zycia bo jest ono krotkie :) - pozdrowionka