niespokojna
komentarze
Wpis który komentujesz:

to może być długi wpis... ale muszę to gdzieś zapisać by puźniej mieć szanse spojżeć na to z barków czasu...

więc...
bohaterzy:
Piter- facet który jest bisexualistą, poznałam go na imprezie, od dwóch 3tygodni spotykamy się niemalże codziennie, a jak niespotykamy to dzwonimy, smsujemy, mailujemy.
Marcin- kumpel ze szkoły, który umażał się za hetero, był zemną na tej dyskotece gdzie poznałam Pitera, uczę się z nim ponad 2 lata, kiedyś czułam do niego coś więcej... ale to za chwile.

Akcja:
Każdego z nich traktowałam jak przyjaciół...
jestem taka cholernie zajebista, że ufam ludziom... wiem, wiem, to jest błąd, staram się to zabić ale mi niewychodzi... w każdym razie Marcina bardzo lubiłam, z nim 3małam się zawsze w szkole, chodziliśmy na wagary, zawsze doprowadzaliśmy się do śmiechu, jak miał dołek smsował, szukał umnie pocieszenia i ciepła, zawsze przynim byłam. Byłam chyba dlatego że podobał mi się, uwielbiałam jego poczucie humoru i całą aure, nawet jak byliśmy umnie pisać pracę z ...czegoś tam... :P to spodobał się mojej mamie :,0) hihi.. nie miałam zamiaru się hajtać czy cuś :PPP ale chciałam żeby to co nas łączy było bliższe...
no i stało się, jak się wyprowadziłam z domu, na własnych 4rech ścianach.
umówiliśmy się na dyskotekę bo dawno niewidzieliśmy swoich mordek (tak właśnie uczęszczamy do szkoły :P,0). Zaczeliśmy umnie rozpijając litrową żubrówke... heh... rozmowa... masaż... bliskość... udało mi się pochamować to wszystko nim było za puźno... na dyskotece wszyscy traktowaliu nasz jak parę, znajomi zachodzili w głowę że jestem taka uśmiechnięta... dom, sex, niemogę napisać że udany... ot jakieś 5 min, tzw 1den "bzyk" :,0) ale liczyła się dlamnie ta caa aura unosząca się wokół tego wieczoru...
w sumie to nie wiem czemu tak się czuję zraniona, oszukana...
potem wszystko "rozeszło się po kościach" ...przyjaźń, nic nie zostało wypowiedziane ani zapisane, ot tak wyszło. niemyślałam o tym...
no i miesiąc temu, albo nawet więcej... byliśmy znowu na dyskotece... no dobrze przyznaje... lesbijsko/gejowskiej. czemu taka? a bo ja wiem, coś mnie ciągneło do kobiet... tak mi się wydawało... a Marcina zaciągnełam bo nie miałam z kim iść. Całą dyske bawiłam się sama, bo piękny chciał sam zobaczyć czy się podoba facetom a ja bym go spaliła. Koło 4tej zauważyłam jak się całuje z jakimś facetem na parkiecie!!!!!!!!
o luuuuudzie.... mało co niezemdlałam! szok szok szok
i w tym momencie kiedy starałam się opanować trzęsienie ziemi jakie doznałam po zetknięciu tej sceny z % w mojej krwi... poznałam Pitera.
Odrazu powiedział mi o sobie że jest BI...
w sumie widziały gały co brały... eh...
tak jak pisałam spotykaliśmy się BARDZO często... na początku było to ciśnienie między nami, puźniej zostało ono jakoś wypuszczone... ale dalej działała na mnie jego obecność... tymbardziej, że niemgłam go dotknąć... wiecie jak ciągnie zakazany owoc. Spędzaliśmy mase czasu na rozmowach, spacerach, gotowaniu! :,0) widziałam samą siebie... tak jakbym wyszła ze swojego ciała i patrzała we własne oczy... widziałam w nich jak się zaczynam do niego przywiązywać i jak mnie to przeraża...
musiałam komuś o tym powiedzieć, a że Marcin go znał żaliłam się jemu, że nie wiem co zrobić, ze ciągle o nim myśle, że to niesprawiedliwe, że jest mi źle i zarazem dobrze... Marcin pocieszał i mówił że może go przeceniam i mam go traktować jak kumpla. Dalej słał mi pare dziennie smsów jak miał dła i jak miał sprawe.
Piter... człowiek który zrobił manie takie wrażenie, zapatrzyłam się w niego... byłam szczęśliwa mówiąc mu o swoich problemach, potrafiłam mu opowiedzieć wszystko co się działo przez te 17h co się niewidzieliśmy...

Ostatnio wszystko UMIARŁO.
rozmowa telefoniczna z Piotrem.
smsy z Marcinem.
posładałam sobie układankę.
oni się ze sobą spotykają i coś ich tam połączyło...!
nawet nie wiem od jakiego czasu...
jak to zabolało... nawet teraz zbiera mi się na płacz... :((((
jak mogli... tak za moimi plecami??? przecież Marcin wiedział co czuję do Piotrka! czułam wielką spokuj wiedząc że moj kolega ze szkoły jest przymnie i mnie wspiera... chociaż duchowo, słowami. a tu coś takiego...
nieznajduję słów...
Marcin jeszcze śmiał napisać w smsie czy jestem zazdrosna! na moje pytanie czemu nie powiedział mi, napisał "że przecież mi się niespowiada zewszystkiego" 3małam w ręku komurkę i niemogłam odczytać literek...
przecie mogli mi powiedzieć...
jednego i drógiego traktowałam jak przyjaciela, święcie wierząc że są zemną szczerzy... że mnie szanują, że im namnie zależy...
jaka ja jestem głupia...
niechce ich znać...
najbardziej mnie boli to co zrobił Marcin... znamy się tyle czasu... a w tej sytuacji pomyślał tylko o sobie...
straciłam dwie bliskie mi osoby...
niechce ich znać! niezasłużyłam na te wszystkie kłamstwa!

źle się czuję... a muszę mieć siłe bo przez weekend pracuję...
muszę odpocząć... wyłączyć się...
dlaczego ludzie tacy są????





Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)