tarus
komentarze
Wpis który komentujesz:

Miałem niegdyś chłopaków z The Cure na wyciągnięcie ręki, przemierzyłem też Spodek niesiony ponad głowami wzdłuż i wszerz tuż przed nosem Eddiego Veddera, a skoków ze sceny w gęstwinę rąk nie zliczę - niezapomniane momenty. Ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to wszystko blaknie przy tym co zobaczyłem i usłyszałem w małym, zadymionym klubie w środę.

Justin Sullivan - założyciel New Model Army, gdyby ktoś nie wiedział. Facet po czterdziestce, niewysoki, krótko ostrzyżony, można by rzec normalny gość. No, tylko twarz z gatunku tych, co mogą przestraszyć - kolczyki tu i ówdzie, brak jednego zęba, a kilka innych na złoto. On, jego głos i akustyczna gitara; śladowo wspomagany przez dwóch kolegów z zespołu. Tylko tyle. Coś niesamowitego. Tak na oko szacuję, że energia, którą wygenerował na scenie, spokojnie wystarczyłaby na oświetlenie Wrocławia przez tydzień. Nie, że skakał i fikał koziołki, nic z tych rzeczy. Stał w jednym miejscu i śpiewał. Ale jak śpiewał. Po prostu spalił się na scenie. Don Kichot, co sam chciałby świat naprawić. Gdyby zebrać kilkunastu takich jak on i wykrzesać iskrę, to byłby to początek jakiejś rewolty. Tak poza tym to strasznie sympatyczny człowiek, cały czas prowadził dialog z publicznością - wyraźnie poruszony wspominał, opowiadał anegdoty, komentował rzeczywistość, zadawał pytania.

Może się schować Pink Floyd ze swoim rozświetlonym show, panowie z AC/DC mogą wyprowadzić armaty i zdjąć szkolne kubraczki, a chłopcy nu metalowcy z setkami megawatów i rozkręconymi przesterami również powinni odpocząć. Poczułem siłę prostej melodyjnej piosenki i akustycznej gitary. W wieku 21 lat nie powinno się chyba takich rzeczy mówić, ale poczułem się młodszy, jakbym znów wrócił do czasów gdy przyjmowałem muzykę bardzo emocjonalnie. Strasznie mnie gość nakręcił. Zresztą nie tylko mnie, bo widziałem łzy u człowieka w wieku mojego ojca, gdy Sullivan wyszedł do drugiego bisu, powiedział: "You said that everything is all right in Poland, so just keep on doing" i zagrał: KEEP ON ROCKIN' IN THE FREE WORLD.


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)