Wpis który komentujesz: | Był sobie kiedyś człowiek, który nie umiał czytać ani pisać, nie miał też wcale pieniędzy. Żył niedaleko małej wsi, jej mieszkańcy znali go, dawali mu jeść, rozmawiali z nim przed niedzielną mszą, czasem zapraszali go do siebie. Gdy nie przebywał we wsi, żył w zapomnianej szopie, gdzie rzeźbił, malował i śnił. Pewnego dnia do wsi przyjechał milioner. Chciał z tego miejsca uczynić wielki kompleks przemysłowy. Tak się złożyło, że jego centrum wypadało w miejscu gdzie stała szopa. Milioner miał dobre serce i pieniędzy w bród, zapłacił więc artyście bajońską sumę za jego dzieła, wynajął ludzi, którzy nauczyli go czytać i pisać. Artysta czytał, zaczął korzystać z pieniędzy, używać życia. Rozpił się, stracił wenę i talent. Naczytał się okropności, zaczął zupełnie inaczej widzieć życie. Sięgnął wreszcie po narkotyki. W którejś kolejnej wizji skoczył z wysokiego bloku. Na jego pogrzebie płakał tylko milioner. Koniec! Koniec! Kiedy koniec??? Już? Uff, pęka wrzód. Ropa śmierdzi, wylewa się, trochę krwi. I znowu źle, pacjent narzeka. Był estetyczny wrzód pod opatrunkiem. A teraz wszystko zbrukane, klejące, dziurawe. Jak to będzie? Będzie dobrze/źle*. * - niepotrzebne skreśl |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |