mariposa
komentarze
Wpis który komentujesz:

Poruszaja mnie historie, ktore wydaje sie pisane tylko dla mnie. Sekret tkwi w szczegolach: Carroll, w "Glosie Naszego Cienia" (zaczytywalam sie Carrollem w podstawowce,0) pisze o knajpie, w ktorej siedzialam raz w Wiedniu. Nawet cos podobnego konsumowalam. Dzisiaj czytalam jakas opowiastke na angielskim, niby nic, a czulam, ze to dla mnie pisane. Nie o tresc chodzilo, a o male, na pozor niezauwazalne spostrzezenia. Rzecz byla zatytulowana "Yellow wallpaper" i o tapecie wlasnie sie miala. Zoltej tapecie, opisanej tak, ze tycka w tycke przypominala moja stara tapete, pierwsza, na Okeciu. Szkaradna tapete, bez smaku i bez zadnego sensownego wzoru, tapete a la '70. Tapeta, znienawidzona cala moca mego piecioletniego serca i nieuksztaltowanego jeszcze gustu, dostarczala mi wiecej rozrywki, niz wizyta w Peweksie. Skubalam ja sobie zawziecie w bezsenne wieczory, za plecami szumiala "Panorama", a ja skubalam jak najeta, co wieczor, przez lata. Toczylam wzrokiem kolka, doszukujac sie w tapecie jakiejs logiki, jakejs konkluzji. I znajdywalam, cos zawsze sie w niej krylo. Jak w opowiadaniu wlasnie. Kto by pomyslal, ze jakas kobieta, z innej epoki, z drugiego konca swiata i pewnie 7 razy starsza tez myslala o tapecie jako o przedmiocie wazkich rozwazan. Chcialabym kawalek tej tapety, obrzydlej, bardziej mojej niz cokolwiek innego, bo uswieconej najwczesniejszymi wspomniami, bo z poczatku swiadomosci.
Byl jeszcze guzik. Guzik, gdybym go dzisiaj gdzies znalazla, to bym chyba pacnela na podloge z wrazenia. Nie wiem skad go mialam, guzik prawie zwyczajny, opalizujacy, zielonkawy, z malym wgelbieniem w srodku. Frapowal mnie okrutnie ten guzik i nie wiedzialam czemu. Gryzie mnie on do dzisiaj, gdybym mogla ocenic go swoim nieco juz starszym okiem, moze potrafilabym powiedziec, co z nim bylo nie tak. I najwieksza tajemnica mojego wczesnego dziecinstwa bylaby rozwiazana.

Jejs...ale bajdurze. Mialam spac.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
dora2 | 2002.04.23 22:08:53

To taka "magdalenka" rodem z Prousta...

mari | 2002.04.23 17:11:12
Wracaj tam czesciej.

vlight | 2002.04.23 11:40:13
stara rozpadajaca sie lokomotywa parowa na bocznicy w moim miasteczku. zielony rowerek w sklepie na rynku. duszny zapach 'ratuszowej'. ech Mari... dziekuje ze tą chwile refleksji.