Wpis który komentujesz: | Po koszu. Wtopiliśmy na oko 50 punktami, ale kto by się przejmował wynikiem :,0)Ważne, że wybiegałem i wypociłem się za wszystkie czasy. Skończyliśmy jakoś wcześniej, jako że nie było wątpliwości, kto dziś jest wygrany a kto przegrany. Ubrałem się i zamiast na najbliższy przystanek ruszyłem na dłuuugi spacer ulicami miasta. Ze św. Józefa trafiłem na Wybickiego, tam wszedłem na cmentarz, pogadać z babcią. Pierwszy raz w życiu odwiedziłem grób kogoś z rodziny z potrzeby serca. Muszę przyznać, że babcia była równie zaskoczona jak ja. Powiedziałem jej co miałem do powiedzenia, a ona mnie poparła, jak zwykła to robić za życia. Potem szedłem jeszcze daleko, na przystanek 26 na Grudziądzkiej. Po drodze słuchałem muzyczki i trochę przepychałem się z myślami, zbierałem siły na przyszłość. Wieczór był cudny. Ludzie tacy wspaniale różni. Starzy, młodzi, pary, dzieci. Jak ten chaos na około jest świetnie poukładany! Z umiarkowanym optymizmem spoglądam w przyszłość. Jest kilkoro ludzi obok mnie którzy mi pomogą. Sam też dużo już zrobiłem, a jeszcze więcej mam w planach. Tyle się dzieje, a ja jeszcze nigdy z takim spokojem nie szedłem spać. Zdradliwa fortuno! Daj mi jeszcze trochę czasu! Jeszcze pięć minutek... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |