mariposa
komentarze
Wpis który komentujesz:

Affff....No, no, dzien pelen wrazen. Tak pelen, ze az mi sie nie chce opisywac. W skrocie: nie poszlam do szkoly, bo wczoraj w nocy siedzialam do 5 rano. Pojechalam za to TAM, w odpowiedzi na skruszona prosbe R. Bylo cudownie, jakos po prostu dobrze. Powiedzielismy sobie mnostwo rzeczy, ktore zobowiazuja do zaufania i po ktorych nie da sie, po prostu nie da sie odstawiac jakichs romansow, pitu-pitu tralalala. I wyszlo na to, ze chyba fajnie jest nam tak, jak jest. I wyszlo ze jest fajniej niz bylo. Potrzebna byla ta klotnia dla oczyszczenia atmosfery. Czulam sie dzisiaj w domu, zadnych stekow, zadnego dukania.
A potem bylam w pracy, od 6 do 12. Sie okazalo, ze przyjechalam z trzygodzinnym poslizgiem. Jakos sie tym specjalnie nie przejelam. Kociokwik istny, jak zwykle, ale ucze sie od jakiegos czasu nie brac na siebie za duzo i nie winic sie o wszystko. Innym wolno popelniac pomylki, innym zawsze przebaczam, wiec i sobie chyba moge. A na oslode i tak slodkiego calkiem dnia, dostalam list z uniwersytetu o tresci nastepujacej: bla bla bla yadi yadi yada, dostajesz od nas $1,800. Tak bez powodu, podobno zlozylam jakas aplikacje, zeby mi przyznali ta kase, ale nie pamietam. A jak tylko zobaczylam koperte z ich nadrukiem, to ciemno mi sie przed oczami zrobilo. Tok myslowy: nie chodze do szkoly, jak ide, to spozniona, nie odrabiam lekcji i zawalilam ostatni test z ekonomii. Nie chca mnie tam, helol, prestizowa pozycjo smieciarza. A tu-yoink-nie musze praktycznie placic za pierwszy rok. Zajebiscie jest.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)