Wpis który komentujesz: | 23:39 2002-04-25 Uff... Cała spocona. Zrobiłam zamieszanie w dwóch knajpach ;,0) Nie, nie zadebiutowałam w mordobiciu ;,0) Zajrzałam do jednej by oddać płytkę i miałam ochotę za?piewać tylko jeden kawałek. Z niego zrobiły sie trzy ;,0),0),0),0),0) "Dziekuję, dziekuję bardzo [?liczny ukłon w stronę publiczno?ci]" Tak jakby mi było mało zaszłam po drodze (tak mi tam było po drodze jak z Białegostoku do Warszawy przez Lublin,0) do Stajni. Mirek jak tylko mnie zobaczył to wskazał na Adama. Ten gest oznacza "idY i zamów piosenkę". Ustosunkowałam się do tego jak najbardziej pozytywnie. Adam miał ?wietny humor, wcisnął mi dwie po kolei. Teraz się powtórzę, ale sprawia mi to niesamowitą satysfakcję. Zachodzę a ludzie patrzą na mnie jak na jakiego? ufoka z trzynastego posterunku, tfu, wymiaru. "I za kogo ty się uważasz?" widzę spojrzenią całej masy głupiutkich blondynek drących się do mikrofonu poniżej jakiejkolwiek krytyki. No dobra, myslę, ?piewajcie sobie, moja kolej juz niedługo. Bawię się. I tak wolno, ale nieubłaganie nadchodzi moja kolej. Wskakuję na scenę i mikrofon jest mój! Wprawiam się. Zaczynam robić swego rodzaju show ;,0) W trakcie kawałka ludziom zmienia się wyraz oczu i twarzy a gdy schodzę ze sceny oblega mnie tłum. UWIELBIAM TO!!! Tia, nie sądzić ludzi po wyglądzie, bo to jest cholernie mylące. Wracając do domu spotkałam w busie Ewę. Przespacerowały?my się, pogadały?my, po?miały?my. Deszczyk kropił ale tak delikatnie, że to była ozdoba a nie przeszkoda. Strasznie nie chce mi się jechać do Krakowa. Czuję się tam niezno?nie samotna. Tu tylko czasem my?lę o samotno?ci, tam prawie zawsze. Najwyżej jak co? będzie Yle to wrócę i już. Moje kochane miasto. Jest mi tu tak dobrze. Tu wyleczyłam się z ran przeszło?ci, nabrałam pewno?ci siebie i poznałam swoich przyjaciół. Tu chcę zostać. Żadna Warszawa, ani Kraków, nic z tych rzeczy. Chcę żyć tu - w moim kochanym mie?cie. Nawet nie my?lę o pakowaniu. Nie dociera do mnie, że to już pojutrze. Za 34 godziny będę siedzieć w pociągu. Nawet żal mi wyjeżdżać na te kilka dni, ale skoro się już obiecało to trzeba dotrzymać słowa. Ou, wszyscy ?pią, tylko ja markuję. Najlepiej mi się siedzi w takie noce jak ta. Już mogę tak do rana włóczyć się, gadać i wygłupiać. Nogi niosą mnie na spacer, ale nie będę się wygłupiać. Jest już po północy a poza tym nie ma kogo wyciągnąć na ten spacer. Szkoda. [Zamy?liłam się] Zastanawiałam sie dzi? jakby się sprawy miały gdybym miała szczuplutką figurkę w obecnym stanie ducha, serca i umysłu. Podejrzewam, że trochę inaczej. Dobła, dobła... nie ma się co nad tym rozwodzić, jest jak jest i tyle. Przyszło?ć przede mną i wiele zmian. Oj, bo pu?ciła sobie nostalgiczną muzę i na siłę wpędza się w nie wiadomo co. Dosyć moja droga! To był bardzo sympatyczny dzionek. Pewnie znów zaniedbam moje sztambuszysko przez ten wyjazd. Postaram się jednak popisać chociaż parę zdań. Wiem, że będą okazje, gdy będę miała dostęp do sieci. No zobaczymy. Chcę wierzyć, że nie będę miała czasu na pisanie, ale chyba nie będzie tak dobrze. Kracz, kracz a wykraczesz. Skoro już wydaję ostatnie swoje pieniądze na bilet to ma być SUPER! I tyle mam do powiedzenia dzisiejszej nocy ;,0) Życzę Państwu miłej nocy obfitującej w piękne sny. P.S. Krople deszczu mrugają do mnie zza okna. P.S.1 Mam nadzieję, że znajomi nie zapomna o mnie przez te kilka dni. Oj, będę straszliwie tęsknić do niektórych osób. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |