Siedzielismy wczoraj w herbaciarni "Niebieskie migdaly". Gdy weszlismy do srodka, byl zachwycony. Slusznie zreszta. To najpiekniejsze miejsce na swiecie. Tam jest po prostu magicznie. MAGICZNIE...
Usiedlismy przy niziutkim stoliczku, na ktorym stala malutka lampka, srebrna cukierniczka, swieczuszka i wazonik z konwaliami. Zamowilismy herbaty o nazwach Wiosenny Romans oraz Szczesliwa Godzina. A pozniej On napisal dla mnie wiersz. Przesliczny. Tak, jak nie czuje sie szczegolnie "keen on poetry", tak TO mnie jakos poruszylo. Moze dlatego, ze dla mnie? Moze dlatego, ze to Jego? A moze dlatego, ze naprawde ladne?
Nikt jeszcze chyba nigdy nie napisal dla mnie wierszyka. To ja towrzylam swego czasu jakies pokraczne liryki albo ewentualnie pisalam piosenki. Zwykle o nieszczesliwej milosci lub innej tesknocie. Jedna z kolei byla calkiem dziekczynna, ale gdzies zgubilam slowa i nie moge sobie jej przypomniec. Mowila o tym, jak wiele dzieki pewnemu czlowiekowi dostrzeglam. Tzn. chyba, bo przeciez nie pamietam slow. A przez to i melodia wyleciala mi z glowy. Hmm...
A moze i ja teraz napisze wierszyk? Tak sie przymierzam do tego, ale chyba mam ciagle glowe zajeta innymi rzeczami, a potrzebuje pelnego skupienia i spokoju, zeby cos rozsadnego splodzic. Poza tym chyba balabym sie Mu pokazac. Ostatnio cierpie na brak wiary w siebie. I co teraz? Cos moze napisze. Postaram sie. Albo chociaz jakies opowiadanko, co? Asiu... Wez sie do kupy. Niedlugo wakacje. Masz napisac ksiazke! To bedzie Twoja praca domowa! O! ;-,0),0),0)