tarus
komentarze
Wpis który komentujesz:

Patrzyłem sobie wczoraj na te "kody", co to je każdy z moich wykładowców przed nazwiskiem umieszcza - taki jeden to ma więcej liter w kodzie niż w imieniu z nazwiskiem razem wziętym - kilka znaków, a konfiguracji sporo. No, ale każdy jeden, bez wyjątku, ma jak byk napisane INŻ - jakby nie spojrzeć, znaczy się, że engineer.

Wprawdzie moja definicja wiedzy inżynierskiej jest niezbyt klarowna, ale przecież musi się składać na nią m. in. także szereg umiejętności nabytych podczas licznych laboratoriów.

I tu mi coś zgrzytnęło. Bo jak to jest, że co drugi wykładowca-inżynier, ma problem - co tydzień to samo - z włączeniem mikroportu czy zmianą baterii w tymże. Co dziwne, nawet profesor od inżynierii elektrycznej. Ten sam, który zadręczając mnie budową silnika bocznikowego mawiał: "To przecież proste jak konstrukcja CEPA!!"


Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)