Wpis który komentujesz: | Powróciłem ja właśnie z maratonu filmowego. Wchodzenie do kina gdy jest ciemno i wychodzenie z niego za dnia jest dla mnie nowym przeżyciem. Muszę przyznać ze dość przyjemnym. Nie ma jednak róży bez kolców (czepialskim przypominam o metaforycznym znaczeniu tego związku frazeologicznego,0). Pod koniec oprócz ścieżki dźwiękowej filmu słyszalne było chrapanie poszczególnych osobników. Nie przeszkadzało to na szczęście w oglądaniu, a nawet dodawało tylko uroku. W ten sposób udało mi się w końcu obejrzeć "Shreka" w kinie. Znany był mi wcześniej z innych nośników. Nie muszę chyba tłumaczyć, że różnica jest ogromna. Rozbawiły mnie też "Potwory i spółka", gorąco polecam. Nie dałem się zanudzić "Mrówce Z" i "Uciekającym kurczakom". Te produkcje polecałbym tylko swoim wrogom. Teraz pozostało mi tylko wymyślenie jak odespać ten czas. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |