Wpis który komentujesz: | Mój znajomy informatyk skarżył mi się kiedyś, że przez jego żonę nie udaje mu się wyhodować życia. Hoduje życie, używając zamiast próbowek - garnków i kubków. Odnosi w tym pewne sukcesy; ale kiedy życie już rośnie - kiedy już go poznaje, już próbuje się wygrzebać z garnka i pójść do swojego stwórcy - wtedy jego żona musi umyć naczynia i eksperyment trzeba prowadzić od nowa. Uff. To było wielkie mycie naczyń, ale przynajmniej teraz żadna macka nie chwyci na nas w nocy za gardło ani nie popełznie powoli w górę wewnętrznej strony uda. Dla tak zwiększonego poczucia bezpieczeństwa niewątpliwie było warto. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |