Wpis który komentujesz: | "...a tamto badało moje więzienie dotknięciami ślepymi i widzącymi zarazem, i była to już jakby dłoń, która stwarzała mnie; do tej chwili nie miałem nawet wzroku i oto widziałem - pod palcami wędrującymi po omacku po mojej twarzy wyłaniały się z nicości moje wargi, policzki i w miarę jak ten rozłożony na nieskończenie drobne odłamki dotyk rozszerzał się, miałem już twarz i oddychający tors, powołane do istnienia tym - symetrycznym - aktem stworzenia : bo i ja, stwarzany, stwarzałem z kolei, i pojawiała się twarz, jakiej nigdy jeszcze nie widziałem, obca, znana, usiłowałem zajrzeć jej w oczy, ale nie mogłem tego zrobić, bo wciąż było wszystko pozmieniane proporcjami, bo nie było tu żadnych kierunków i tylko w jakimś rozmydlonym milczeniu odkrywaliśmy się i stawali - nawzajem, a byłem już żywym sobą, ale spotęgowanym jakgdyby bez granic, i tamta istota - kobieta? - trwała wraz ze mną w znieruchomieniu, tętno wypełniało nas i byliśmy jednością..." ładne prawda?:,0) a ja dziś zachowuję się bardzo fair...przynajmniej w stosunku do najbliższych:,0) no i tak powinno być:,0) eh wczoraj zauważyłam, że...za bardzo w coś...wierzę? hmmm...no trudno:> |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |