Wpis który komentujesz: | dawno, dawno temu..(za siedmioma lasami;,0).. kidy bylam jeszcze praktykujacym katolikiem, nie moglam pogodzic sie z faktem, a nawet wysluchac jakichkolwiek argumentow, ktore mialyby wyjasnic dlaczego ten, ktorego kazano mi nazywac milosiernym bogiem, dopuszczal do istnienia chorob-cierpienia nie uzaleznionego bezposrednio od naszej woli, a takze smierci, w odniesieniu do pustki jaka utrata kogos bliskiego zostawia w sercach zyjacych.. teraz drastycznie zmienilo sie moje podejscie do jakichkolwiek pojec religijnych, nie wierze w boga innego, niz stworzonego wylacznie na potrzeby i interes ludzi, przez nich samych.. to samo odnosnie szatana.. (LaVey mial racje nazywajac te postac najlepszym przyjacielem kosciola, gdyz zapewnial mu business przez te wszystkie lata;,0) pozatym kazdy jest osobiscie odpowiedzialny za swoje niepowodzenia.. tak, czy inaczej ciagle pozostalo to pytanie, a raczej fakt, z ktorym ciezko jest mi sie pogodzic.. pomyslec ze jeszcze tydzien temu gdy z nia rozmawialam wszystko bylo wporzadku.. wybierali sie z mezem na weekend w gory.. na tak krotko, poniewarz chcieli byc na miejscu kiedy przyjade.. przywitac mnie osobiscie.. teraz to ja pojde do szpitala zeby sie z nia zobaczyc.. ciekawe czy bedzie na tyle przytomna zeby mnie wogule poznac.. nie, nie mysle o najgorszym, jestem pewna, ze ona z tego wyjdzie, wiem ze jest silna.. poprostu nierozumiem.. moze sen dobrze mi teraz zrobi.. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |