Wpis który komentujesz: | Mailowe dyskusje o sensie prowadzenia nloga: "> Wlasciwie nie widze sensu pisania nloga dla znajomych. Jedni beda sie > niewiadomo czego w nim dopatrywac (K., T., D.,0), innym zas on > jest zupelnie niepotrzebny (IMO nonsensem jest doszukiwania sie w nlogu > jakichkolwiek informacji o drugiej osobie,0). Nawet, jesli ktos swiadomie kreuje cos i dokonuje pewnej autocenzury przy selekcji informacji, to to, co ktos wybiera i w jaki sposob stara sie to przedstawic, mowi o tym czlowieku dosc duzo. Dla wiekszosci osob logi sa, jak zauwazam, sposobem na komunikacje ze znajomymi. Caly urok polega na dwuznacznych sugestiach - pisaniu o jakiejs osobie tak, ze mozna sie domyslac, o kim mowa, ale nie jest sie pewnym. Ludzie czytaja nlogi znajomych w nadziei, ze cos przeczytaja tam o sobie albo o innych, ktorych znaja. Ludzi rzadko interesuje drugi czlowiek. Interesuja ich mysli drugiego czlowieka o nim samym." Mój rozmówca komentuje także wampiryczne afery: > Moj komentarz: zauwazylem, ze im bardziej osoba stara sie pokazac, jak jest > zniesmaczona historia, tym baczniej obserwuje historie. Ma rację. Ja się szykuję do zerwania kontaktów z "mroczną częścią Sieci". Zabawa została wyeksploatowana, w życiu pojawiły się rzeczy ciekawsze, bardziej realne, pożyteczniejsze. Ponad trzydzieści stopni w cieniu. Bliskość letniego przesilenia. W domu jest chłodno; wszystkie żaluzje zasłonięte. Acheront chłodzi się ręcznym, małym wiatraczkiem, gadżetem przywiezionym z jakiegoś szkolenia. Jeden z nielicznych prawdziwie użytecznych gadżetów. Ostatni pewny dzień laby. Jutro mam dzwonić; nie wiem, czy każą się zgłosić natychmiast (wątpię,0), czy od poniedziałku, czy od lipca. Tak czy inaczej, mam tę kasetę z buddyjskim wykładem do dalszego przepisywania. Jestem właśnie na rozważaniach, czy gdyby odebrać człowiekowi wszystkie zmysły, jakimi odbiera świat, można by o nim nadal powiedzieć, że by istniał. Podobno desensybilizacja jest straszną torturą. Człowieka umieszcza sie w odpowiednim kombinezonie i zawiesza w cieczy; nie docierają do niego żadne dające się odróżnić wrażenia słuchowe, wzrokowe, dotykowe, kinetyczne - pełne zawieszenie w próżni. Umysł podobno szybko panikuje w takim stanie. Nie sądzę, że bym się temu oparł, ale byłoby ciekawe doznać na chwilę takiego stanu i poznać ten rodzaj paniki. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
Nina2 | 2002.09.29 22:55:43 Desensibilisation - na Tance Kola Zycia (Wadzrajana) na obwodzie: dom o 6-ciu oknach. Znaczy: wszelkie informacje o zewnetrznym swiecie umysl pobiera 6-cuioma zmyslami. Umysl bez zaklocen=swiadomosc sama w sobie. Atmqn (0Brahman). q.e.d. Nina2 | 2002.09.29 22:41:33 desensibilisation - dobry opis u Lema w Pilocie Pirxie, 1 z pierwszych opowiadan, bo jeszcze w szkole pilotazu. Monroe - do OBE na dzwiek w komorze do desensibilisation. Na Karma-Lingu jest "bunkier" - bez swiatla i dzwiekow: Lama Denys wytrzymal 3 dni, lama Netyun - 2 tygodnie. Wg A.David-Neel: w Tybecie medytacje w ciemnosci i po 3 lata. Albo cale zycie. Do takich experymentow nam daja szczegolowe instrukcje. (By nie panikowac.) A w ogole: istnieje sie jeszcze w takim stanie czy juz nie? O to chodzi? |