brat_lambert
komentarze
Wpis który komentujesz:

Znowu słoneczny żar spłynął na ziemię. Wczoraj nie byłem przygotowany psychicznie na przyjęcie tak dużej dawki ciepła. Ciało odpowiedziało zmęczeniem, przegrzaniem. Obficie spływałem potem. Dziwne, ale odnalazłem w tym – trochę masochistyczną – przyjemność: miło było czuć gorące krople potu spływające po piersi i skapujące na brzuch [chlast! właśnie zabiłem komara! wrrr – nie cierpię komarów! mogą mnie żreć do woli, bylebym tylko ich nie słyszał i nie widział... podłe, podstępne wampirzyce!] ... na czym to ja skończyłem? Na kroplach potu spadających na brzuch... Skwar jest ogólnie wycieńczający, szczególnie w mieście, i nie przepadam za nim specjalnie, więc dziś zastosowałem doskonałą technikę na przetrwanie: spiesz się powoli. Wszystko robiłem powolutku, systematycznie, bez zbędnego pośpiechu. Szedłem ulicami dynamicznie, ale spokojnie. Nie unikałem słońca. Lubię je. Lubię czuć jego ciepło. Lubię jego blask. Uciekanie w cień jest naturalną reakcją, ale wydaje się, że kontrola oddechu i nie wściekanie się na upał są równie skuteczne. Wylegiwanie się na słońcu jest jednym z moich ulubionych zajęć. Szkoda tylko, że filtry UV muszą mieć jak dla mnie liczbę 20 minimum... Dotarłszy do domu wziąłem, tym razem, gorący prysznic i położyłem się. Pozwoliłem odpocząć swoim oczom. Słodko jest zamknąć oczy po kilku godzinach wślepiania się w ekran monitora. Rozluźniłem się. Jest dobrze. Nie! Jest lepiej! – upał spowodował Samonaprawienie się wieży, którą oddaję do serwisu już piąty miesiąc. Ha! Mogę słuchać Mansona w kółko na okrągło! Rewelacja! Mam ochotę na jakiś mały erotyczny taniec ze striptizem, ale niestety musiałbym to chyba zrobić do lustra... Chwilowy brak partnerki w najbliższej okolicy. Ciekawe czy z nadejściem ochłodzenia wieża dokona ponownego Samozepsucia...?



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)