vincent
komentarze
Wpis który komentujesz:

Ochłodzenie, nareszcie.

Ćwiczę szachy. Trochę z komputerem, trochę z podręcznikami teorii szachowej. Komputer jest doskonały do nauki ze względu na możliwość cofania się do miejsca, w którym zrobiło się później zauważony błąd i możliwość zastanowienia się nad lepszym ruchem mając komfort wygodnego wglądu w przyszłość takiej czy innej wersji. Korzystam z tej opcji bez skrupułów, rozgrywając powolne partie, ucząc się, co jest błędem. W szachach przegrywa ten, kto pierwszy zrobi błąd, o ile przeciwnik go wykorzysta. W większości sytuacji nie ma możliwości wymyślenia czegoś genialnego, sztuka polega na nie odchodzeniu od poprawności. Dlatego ta gra jest tak dyscyplinująca.

Są wyjątki, ale większość szachistów, których znam, ma ponadprzeciętny kontakt z rzeczywistością. Sposób myślenia, na który poświęca się wiele czasu, przenosi się na resztę życia. Na szachownicy nie zauważenie jakiegoś związku, jakiejś okoliczności szybko skutkuje stratami.

Czytałem wczoraj "Żyć w tym świecie i przetrwać" J. Cleese'a i Robina Skynnera. Sięgnąłem po tę książkę ze względu na nazwisko Cleese'a, aktora i reżysera z grupy Monty Pythona - lubię ich twórczość; reszta - tytuł, opis wskazywały na jeszcze jeden uproszczony poradnik psychologiczny, których jest na naszym rynku mnóstwo i które zwykle nie wnoszą nic nowego. Książka okazała się ciekawa, choć nie rewelacyjna. Różniła się od większości popularnej psychologii skupieniem się na tym, jak funkcjonuje człowiek zdrowy i co go określa, a nie rozwodzeniem się nad objawami neuroz i innych niedoskonałości psychiki. Wnioski były proste - że zasadniczo chodzi o umiejętność obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość, nie nakładania na nią swoich fantazji, nie życia w śnionym przez siebie śnie, w którym my jesteśmy lepsi, niż jesteśmy, a inni ludzie są umieszczani w zadowalających nasze ego rolach, rzadko zgodnych z tym, co oni naprawdę myślą i czują. Im bardziej umysłowa "mapa" terenu odpowiada rzeczywistości, tym lepiej nas po terenie prowadzi. To brzmi jak truizm i jest nim, ale w praktyce jest trudne i rzadko spotykane w postaci doskonałej.

Były oczywiście odwołania do twórczości Monty Pythona - na przykład "Życia Briana", które wywołało protesty "ortodoksyjnych Żydów, liberalnych Żydów, katolików i protestantów". "Daliśmy im pierwszą od dwóch tysięcy lat rzecz, co do której mogli się zgodzić", skomentował Cleese. Argumenty, że nie wyśmiewali się z religii, tylko ze sposobu, w jaki niektórzy ludzie ją wyznają, nie zostały zrozumiane.

Kiedyś wielkie oburzenie wzbudził "Świętoszek" Moliera. Sztuka ta też wyśmiewa się nie z Boga i religii, ale z człowieka wykorzystującego demonstracyjną pobożność do manipulacji otoczeniem i z naiwności wierzących mu. Mniej więcej w tym samym czasie wystawiono pierwszy raz inną sztukę, której tytułu już nie pamiętam i która brutalnie wyśmiewała i atakowała same dogmaty religii, a nie ludzi. Nie wzbudziła jednej dziesiątej tego zgorszenia, co "Świętoszek", jak to wynika z przedmowy do "Świętoszka" w wydaniu Biblioteki Narodowej.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)