Wpis który komentujesz: | Chcialam wrocic do dawnego zwyczaju porannego medytowania. Trafila mi w rece ksiazka pt. "Trzy filary buddyzmu zen". Zalecane tam jest, by podczas medytacji nie powtarzac mantr, lecz zastanawiac sie i konteplowac. Proponuja zagadnienie "Czym jest Mu". No to ja szu, szu, szu... na koniec ksiazki, do slowniczka. Guzik. Terminu "Mu" nie wyjasnili. Mysle: Trudno, sprobuje, moze wlasnie mnie oswieci co do tajemniczego Mu. Wiec: kwiat lotosu, plecy proste, dlonie ulozone, oddechy - wszystko swietnie. Wystapil jednak drobny problem... W medytacji przeszkadzala pochylajaca sie nade mna wielka, miekka i faflasta morda krowy Milki - Mu, Muuuu... Wnioski: - nie da sie poznac zen tylko z ksiazek - kulanie sie ze smiechu po dywanie o 6 rano relaksuje i daje energie tak samo dobrze jak medytacja, choc, z cala pewnoscia, nie przyczynia sie do rozwoju duchowego. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |