Wpis który komentujesz: | Dni mijaja mi niespodziewanie szybko. Zebym jeszcze cos robila. Ale nie. Moj dzien wyglada mniej wiecej tak: wstaje o 4 po poludniu. pale fajke i pije kawe ogladajac 'el secreto de amor' (o ile nikt mnie wczesniej nie sltucze poduszka i nie przelaczy programu,0), biore prysznic, sprzatam. Jem to, co zrobia C. i K. (nie co, tylko spaghetti. ZAWSZE.,0). Zmywam. Ide na basen. Jest juz wtedy 9 wieczorem. Sprawdzam email, o ile moge dopchac sie do kompa. Ide na kolacje. Pitole glupoty z roznymi malo mi znanymi osobami. Wracam do domu. Pije cos z C. i K. Biore prysznic i ide spac. I tak dzien za dniem. Moglabym sie przyzwyczaic, gdyby nie to, ze wszystko to, co robie, podszyte jest gruba warstwa tesknoty i okazjonalnego buczenia. O w dupe. Wrocili. Jako, ze godzina jest juz dosc pozna, pewnie idziemy jesc. Zle mi sie wstrzelili, nie zdazylam jeszcze odpisac na meila. Jak to jest, ze chociaz nie mam o czym pisac, wracam tu i klepie bzdury bez cienia wstydu? Jak to jest... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
galaxy | 2002.07.19 19:26:42 lubisz i już :) lordzik | 2002.07.19 02:24:19 Nawyk? Przyzwyczajenie? |