vincent
komentarze
Wpis który komentujesz:


Trafiłem na encyklopedię katolicką w Sieci i zaciekawiło mnie, jak wyglądał żywot pewnego świętego...

"Jest pewnym, że pobożny eremita nie zgadzał się z heretykami ówczesnych czasów, ale jest też prawdą, że różni fanatycy za jego życia i po śmierci powoływali się na niego".

Pewnego dnia nieoczekiwanie na górę pustelnika weszła procesja dostojników kościelnych oznajmiając mu, że go wybrano na papieża. Westchnął, że nie chce, ale musi i poszedł z nimi. Jadąc na ośle prowadzonym przez dwóch władców dotarł na miejsce koronacji, która odbyła się, mimo że nie byli obecni wszyscy kardynałowie i kilka dni później musiano ją powtórzyć - była to jedyna podwójna koronacja w historii papiestwa. Jeden z kardynałów był tak zbulwersowany, że zachorował i umarł.

Papież w ciągu pięciu miesięcy panowania "popełnił wiele błędów". Mianował kardynałów z konkurujących stronnictw dając podwaliny pod późniejszą schizmę. Nie przestrzegał form przy mianowaniu dostojników kościelnych i hojnie rozdawał urzędy i przywileje każdemu, kto o nie poprosił, nikomu nie odmawiając, a w razie większej liczby kandydatów przyznając to samo stanowisko wszystkim rywalizującym. "Wskutek tego sprawy Kurii popadły w chaos".

Discordianin?

W końcu się zdenerwował, że nie ma czasu na zajmowanie się duchowością i zaczął myśleć o abdykacji. Zestresowani kardynałowie, z którymi nie konsultował swoich działań, przyjęli pomysł z pewną ulgą, ale powstał problem kanoniczny: czy papież może zrezygnować ze swojej funkcji? W końcu zadecydowano, że jest to możliwe, a ten, który to orzekł, stał sie jego następcą. Nie pozwolono biedakowi wrócić do jego pustelni, choć próbował do niej uciec i ze względu na wagę jego osoby i strach przed schizmą trzymano go w faktycznym areszcie aż do śmierci w podeszłym wieku.

Ciało zarządzające zorganizowaną przez niego wspólnotą zakonną miało piękną nazwę Definitorium, a mnisi nosili czarne kaptury. Ich znakiem był krzyż z literą "S" owiniętą wokół podstawy.

Hm.

I tak okazało się, że mój patron, którym się nigdy bliżej nie interesowałem, był całkiem sympatyczny i przejawiał zachowania w stylu bardzo bliskim moim własnym upodobaniom. Nadzwyczaj miło było to odkryć, są bowiem takie żywoty świętych, które napawają zgrozą; anemiczni chłopcy mdlejący na dźwięk "słowa nieprzystojnego", wariatki pijące wodę, w której trędowaci obmywali swoje ropiejące rany i przedstawiciele wielu innych zboczeń. Wprowadzanie bałaganu w ciągu panowania papieskiego wypada na tym tle niezwykle pozytywnie.

PS. Zrobiłem wesołą opowiastkę z tragicznej historii. On był prostym pustelnikiem, nagle posadzonym na tronie Piotrowym i popełniał błędy najprawdopodobniej z powodu nieobycia, niezorientowania w intrygach i polityce i zagubienia w obcym mu świecie, a nie kierowany duchem radosnego chaosu. Ale święci są w końcu po to, by ich mitologizować wedle swojego upodobania.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)