Wpis który komentujesz: | No i doigralam sie... Impreza pod nieobecnosc rodzicow i ich poranne,wielkie odkrycie 2 pustych butelek po wiadomo czym w smietniku. Pluje sobie w twarz... Jak moglam do tego dopuscic??? A najgorsze w tym wszystkim jest to,ze klamalam w zywe oczy mojemu tacie.. Kochanemu tacie, ktory od zawsze byl moim najwierniejszym przyjacielem ... Zawiodlam jego i sama siebie... Impreza bez procentow i innych bonusow w XXI wieku? He khem... nie te czasy.... Niestety.... Mimo pewnych narzucanych mi przez rodzicow ograniczen, nie czuje zalu Jasne, czasami mnie sciska kiedy reszta towarzystwa bawi sie na imprezie do rana, a ja musze byc w domu o 2:30. Przyjmuje to jednak z pokora, zdajac sobie sprawe z tego, ze rano nie bedzie to mialo najmniejszego znaczenia... Moge nawet smialo powiedziec, ze ciesze sie z tego... Ta dyscyplina i ideal mojego taty pozwalaja zachowac wewnetrzna harmonie... A ze czasami najdzie mnie spontaniczna potrzeba tak zwanego "odchamienia sie", to juz chyba normalne... Tak,czy siak, nie chce byc zepsuta,zmanierowana panna.. Po prostu.... I jeszcze cos do Ciebie Kocie... I won't let you go so fast... In a cathedral of my heart, there's a candle burning for you ...... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |