Wpis który komentujesz: | "Przepraszal, calowal i przepraszal. Musialam wygladac jak wrak czlowieka skoro tak sie przejal na moj widok. Ja nie mialam sily mowic. Pytal sie non stop jak sie czuje, czy wszystko dobrze. Bylam przerazona swoim stanem. Ale chcialam z nim trwac do konca...zycia? Zycie, nabralo nowych barw. Smierc tez. Mowil, ze nie wiedzial...ze byl wsciekly na siebie...ze nigdy wiecej juz mnie nie zostawi...obiecal. Obiecal i mnie zostawil - NA ZAWSZE. -Nigdy wiecej masz tak nie robic. Wiesz co sie ze mna dzialo? Przeciez wiesz. Nie rob tak wiecej. Cholera!!! Najpierw pozwalasz zebym stracila rozum, a potem mnie zostawiasz? Nie mozesz byc egoista, bo umre. Nie wiem czy mi ktos uwierzy, ale ja naprawde umieralam gdy jego nie bylo obok. Boze, cale moje zycie, wnetrze, mysli wypelnily sie ta czysta woda i tym ogniem jakie ON mial w oczach. Zmienilam sie calkowicie. Milczalam, nie chcialam sie z nikim spotykac. Moja milosc byla naiwna, pierwsza, piekna. Nie bylam zazdrosna. Bylam szczesliwa, ze byl przy mnie. Byl po mnie codziennie rano i po szkole. Cale sobotnie noce spedzalismy na roznych imprezach. W niedzielne popoludnia siedzielismy i zazwyczaj probowalismy sie uczyc. Mialam to szczescie, ze szkole jeszcze wtedy traktowalam strasznie powaznie. Jakos ladnie wszystko lapalam na lekcjach, nie bylo problemu. Wieczorem chodzilismy w luznych ciuchach na spacery. Trzymalismy sie za rece i opowiadalismy o najbardziej zwyklych rzeczach jakie nas spotkaly w zyciu. Wszystko pieknie sie ukladalo. Jedynym problemem byl Marcin. Mimo wszystko zalezalo mi na nim. Po jakims czasie zaczelam w koncu przypominac sobie ze sa przyjaciele i rodzina. Czulam sie z jednej strony winna, bardzo winna ze tak po prostu to wszystko zostawilam, ale jak mialam postapic inaczej? Zapomnialam... Na moje szczescie to byli prawdziwi przyjaciele, ktorzy rozumieli, cieszyli sie razem ze mna, szybko zaakceptowali Marka. Jedynie Marcin...on zawsze stwarzal problemy, do dzisiaj je stwarza. Mial obsesje na moim punkcie. Nie mogl pogodzic sie z tym, ze komus innemu poswiecalam wiecej uwagi niz jemu kiedykolwiek. Z Markiem wcale sie nie klocilismy. Wtedy jeszcze nie. Dla mnie te kilka godzin w szkole bylo udreka, bo nie bylam z nim. On natomiast zaczal szybciej nad tym panowac. Nie pozwalal na to, zebym miala jakies zaleglosci, chodzilismy do jego znajomych, do moich, oni przychodzili do nas. Mijaly kolejne dni. Kazdy byl inny. Wszystkie pamietam. Ktoregos razu, postanowilismy razem (!,0) ze w sobote zorganizujemy male spotkabnie dla wszystkim naszych znajomych w domu jego rodzicow. Pamietam, ze cale poludnie poswiecilismy na zakupy. Chcielismy pobawic sie i przyrzadzic kilka potraw. Goscie zaczeli przychodzic okolo 19. Czulam sie jak w filmie..." c.d.n. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
ql | 2002.07.25 15:23:31 ;]] milo mi...ale to pisanie jeszcze potrwa spaykee | 2002.07.25 15:05:31 cool wlasnie ze bede czytal!! bo masz talent bardzo uadnie piszesz... i nie obrazaj sie prosze ze tak o nazwalem.. nie chcialem Cie urazic.. cool | 2002.07.25 14:45:44 to nie czytaj... spaykee | 2002.07.25 14:43:16 a ja sie czuje jakbym czytal romanz milosny... |