Wpis który komentujesz: | Wlasnie wrocilem od Kasi - z Woźnik.... Polowa trasy do Czestochowy juz ma za soba. Jest w bardzo dobrej formie, 1 mala blaza... nic strasznego. Dzielnie to zniosla Katarzynka.... Spedzilismy ze soba prawie 3h... bylo bardzo milo.... dopoki nie pojawila sie jakas dziewczyna z jej klasy, wtedy od razu Kasia trzymala dystans.... siedzielismy sobie na ryneczku - maly rynek - jedyna atrakcja tego zadupia i rownie mala fontanna.... NIe wiem juz, jak mam Ja przekonac, zeby przestala sie przejmowac otoczeniem... skoro jej ze mna dobrze.... niech oleje wszystko FuckAllYaa.... w pewnym momencie, nie wiedzialem, czy bardziej zal mi siebie.... czy Jej.... oczywiscie jej kolezaneczki w liczbie 4. Musialy sobie usiasc centralnie na przeciwko nas i co jakis czas obserwujac z zaciekawieniem....Mnie to osobiscie w zadnym razie nie przeszkadzalo... ale Kasia miala dosc... poszlismy pospacerowac, po tych 3 ulicach, jakie w Woznikach sa..... oczywiscie na rynku zjazd miejscowych, kazdy w swoim tjuningowym autku, urzadzajacy sobie rajdy po malych, waskich uliczkach... kfiat polskiej mlodziezy.....kurwa jego mac. Zaczelismy rozmawiac o Jemielnicy, do ktorej mam Kasie i jej przyjaciolke z chlopakiem zawiezc w NIedziele, na tydzien. Powiedziala, ze myslala nad tym wszystkim i jednak chciala by, zebym tam zostal z Nimi.... ale.... nie chce, zeby sobie moja sis o Niej zle pomyslala i w tym tkwi caly problem. I chyba tez problem, dlaczego "tak do konca" nie jestesmy razem.... Wszystko pieknie i cudnie, gdy jestesmy sami we dwoje.... ale gdy w poblizu sa jej znajomi..... to juz jest problem. Gryzie Ja to, nie chce o tym mowic, ale jednak jak zaczynam ja o to meczyc, to wszystko wychodzi... Chce, ale boi sie jak onni przyjma nasz zwiazek... Nie mam juz pomyslow, jak Ja przekonac, jakich uzywac argumentow - by zapomniala o reszcie i zaczela myslec "O Nas" na pozegnanie, powiedziala, ze jutro w czasie drogi bedzie meic duzo czasu na przemyslenia.... i naszego wyjazdu i "nas".... ehhh....tylko czy cos wymysli....? korzystnego...? Dla mnie to proste - wiem, chcialbym Ja mocno przytulic na oczach wszystkich.... kolezanek z klasy, tych zazdrosnych kolegow, ktorzy maja ochote mnie zabic... ehhh - pierdolcie sie wszyscy - tylko Kasia sie liczy i to co ona czuje..... egoizm....? niezupelnie... Heh....jak tak siedzielismy sobie z boku na laweczce, na tym "rynku" gdy jeszcze jasno bylo... i przechodzili, ci Jej "koledzy" te ich wyrazy twarzy.... smiac mi sie chcialo a zarazem myslalem sobie - jaki ze mnie cholerny szczesciarz.... Wczoraj bylismy na rowerach, pojechalismy do jej kuzyna.... wracajac, zatrzymalismy sie w takiej knajpce w lesie, no nawet niezla - obleci.... pogadalismy sobie, Kasia powiedziala, dlaczego ma taki nieciekawy humor - przez jednego kolesia... jej stary znajomy, mieszkaja kolo siebie - znam go, rok mlodszy, znalem go z liceum... Ten ze osobnik, po dosc dlugiej juz znajomosci, nagle teraz doszedl do wniosku, ze Kasia jest mu bliska, ze chcialby zajac moje miejsce i zaczal jej truc, zeby przestala sie ze Mna spotykac.....heh. Wyslala go do diabla..... uzywajac moze mniej cenzuralnych slow... Mowilem Jej, ze skoro dalej miedzy nami bedzie, tak jak jest.... to takie sytuacje moga sie powtarzac..... bo kazdy mysli, ze jest do wziecia.... Ona zdaje sobie z tego sprawe... i na tym sie konczy. Yh. To dla mnie trudne....meczace... ale tak wiecznie trwac nie moze. I Ona o tym wie i Ja. Cierpliwosci i spokoju. Tylko tego mi trzeba. Kocham Cie brzdącu. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |