szaraw
komentarze
Wpis który komentujesz:

Urwiska i poszarpane szczyty pasma Ramon już za nami. Pędzimy teraz prostą szosą doliny Ha Arawa. W samochodzie gorąco jak sto diabłów. Ten model nie ma klimy a na dodatek jesteśmy poupychani pośród sterty bagażu, namiotów, butli, tak że ciężko jest się ruszyć. Jednak jest bardzo wesoło. Kolejne zgrzewki z wodą lub piwem znikają robiąc miejsce na nogi. Zjeżdżamy z drogi przy zajeździe, który stoi w połowie pomiędzy Ber Schevą a Eilatem. Przyjemny cień palmowych daszków oraz chłodna cola dają przyjemne odprężenie.
Obmywamy się z pyłu który jest wszechobecny.
Po godzinie ruszamy dalej. Mijamy Timną ze słynnymi kopalniami króla Salomona i za chwilę zatrzymujemy się przed posterunkiem wojskowym który strzeże wjazdu do miasta. Kontrola jak zwykle dokładna ale bardzo przyjacielska. Mijamy betonowa szykanę i wjeżdżamy do miasta już nocą.. Przejeżdżamy centrum i jedziemy w kierunku granicy z Egiptem. Jakieś pięćset metrów przed granicą zjeżdżamy na kamienistą plażę i natychmiast odczuwamy przyjemny chłód od morza.
Wyrzucamy bety z samochodu i odpalamy generator aby rozstawić oświetlenie i zabrać się do stawiania namiotów. Idę w kierunku morza aby się opłukać z pyłu. Woda jest nawet chłodna i bardzo przyjemna. W odległości kilku metrów od morza widać wynurzoną w czasie odpływu rafę koralową. Nie mogę się doczekać wejścia do wody.

Rozstawiam z Jarkiem swój namiocik i mocuje dobrze tropik bo często wieją tu silne wiatry. Obkładamy go dookoła kamieniami których tu jest pod dostatkiem. Stawiamy również duży tent osłaniający od słońca. Wreszcie wyciągamy grill i rozpalamy małe ognisko. Teraz bez butelki się już nie obejdzie. Ale te kilka drinków ze szkoliot czyli sokiem grapefruitowym pozwala nam szybciej zasnąć. Jutro pierwsze zejścia pod wodę. CDN...

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)