Wpis który komentujesz: | Kolejny film, kolejne przemyslenia. Film zamotany, a jednak konczy sie tak..."latwo". Czemu ja caly czas o niej mysle. "Mialam dosyc...on odszedl, nie moglam pogodzic sie z tym ze ma kogos innego. Zostalam z naszym synkiem. Straszne byly te noce, kiedy maly stal pod oknem i plakal przerazliwie wolajac "Tata, tata...". Wtedy moja cierpliwosc sie konczyla. Nie wiedzialam jak go uciszyc, sama wpadalam w szal. Czasami go bilam, czasami tulilam, ale zawsze plakalam razem z nim. Caly czas bylo ciemno. Stracilam dom, nadzieje, meza, nie mialam nikogo kto moglby mi pomoc. W takich momentach najbardziej brakowalo mi Mamy. Wiedzialam i wierzylam ze tylko ona mogla mi pomoc duchowo. Strasznie za nia tesknilam. W moich wspomnieniach byla niesamowicie piekna i dobra kobieta, Zawsze miala czas na przytulenie dziecka. Miala ciezkie zycie, z trojgiem dzieci i mezem alkoholikiem, ktory przechodzil sam siebie podczas libacji. Jak ja jej potrzebowalam... Kiedy czlowiek ma juz dosc robi rozne rzeczy. Nie pomaga modlitwa, przyjaciele, moze pomoc tylko ktos kogo sie niesamowicie kocha. Kogo kocha sie nad zycie, ponad wlasne zycie. Moja depresja sie poglebiala. Pewnej nocy pozamykalam szczelnie wszystkie okna, polozylam mojego synka spac, zamknelam drzwi na klucz...plakalam. Nie wiedzialam skad bierze sie az tyle lez. Odkrecilam gaz. Chcialam tego. To nie bylo spontaniczne ani tez zaplanowane. W czlowieku musi dlugo dojrzewac taka decyzja. Bylam samotna, nieszczesliwa, poddalam sie. Wstydzilam sie tego kim byl moj maz. W domu bylo bardzo ciemno. W pewnym momencie, w tej gluchej ciszy, w tej otchlani zalu pojawil sie przede mna...moj syn. Wyciagnal do mnie rece, usmiechnal sie. Powiedzial "MAMA". Wszystko dzialo sie w ciagu kilku sekund, a dla mnie jego usmiech byl wiecznym zbawieniem. Byl jak slonce...to ono mnie uratowalo. Zerwalam sie, zakrecilam gaz, otworzylam okna na cala szerokosc i chwycilam moje slonce. Nigdy wiecej juz tego nie zrobilam. Malenki usmiechal sie teraz coraz czesciej. A moze to ja zaczelam patrzec na niego pod innym katem. Nie wiem... Nigdy go nie zostawilam, nigdy go nie skrzywdzilam po tym zdarzeniu. Kiedy byl juz dorosly musial odejsc. Gdy to sie stalo, poczulam ze ktos odcial mi doplyw tlenu. Mimo ze mialam juz coreczke, kochana, wspaniala i madra. Byla malutka, ale moj syn byl dla mnie wszystkim. Bylismy zawsze razem, gdy szedl do szkoly, gdy odrabial lekcje, gdy przychodzili do mnie pryjaciele, gdy spotkalam mezczyzne z ktorym jestem do dzisiaj. Gdy moj syn umieral, bylam przy nim, bylam codziennie..." Mama to magiczne slowo, ktorym nie wolno poniewierac...uwierzcie mi. Sama musialam do tego dlugo dochodzic, ale analizujac zycie mojej najwspanialszej Mamy, wstydze sie kazdego krzywego spojrzenia. Jestem ju duza dziewczynka, ale teraz, gdy nie widzialam jej miesiac, placze slyszac jej glos. Czuje ta wiez, czuje ze jestesmy jednym cialem. Kocham ja. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |