Wpis który komentujesz: | Kolejny dzien, kolejne spotkanie. Powiedziała zebym przyszedl i pojdziemy na spacer. Poszlismy jednak na cmentarz, na grob Jej dziadka. Bardzo dziwnie sie czulem. W drodze mielismy chwilowe zalamania nastrojów, gdyz dotarly do Izy watpliwosci i obawy dotyczace Naszej wspolnej przyszloci. Boi sie, że ze mna potoczy sie tak jak zawsze. Czyli na poczatku cudowna, niekonczaca sie idylla, a pozniej szybki i brutalny koniec. Naprawdopodobniej obawia sie tego, ze moge ja rzucic, w taki sam sposob jak postapil jej poprzedni towarzysz. Powiedziała mu, ze go kocha a on stwierdzil, ze nie chce Jej ranic i odchodzi. Straszny dran... Naprawde nie mam zamiary postepowac w ten sposob. Takie chamskie zachowanie mojego poprzednika moglo byc spowodowane brakiem rozmowy miedzy partnerami. Cos caly czas bylo niejasne i w nieodpowiednim momencie wyszlo na jaw. Skutki byly oplakane. Dalej nie wnikam, bo to nie moj interes. Bardzo byla zadowolona z tego, ze pojawilem sie na cmentarzy. Chociaz sam uwazam sie za ateiste, staram sie przy Niej nawracac (jezeli wogule moze byc o czyms takim mowa,0). Pozniej odwiedzilismy jeszcze jej babcie. Znowy troszke sie stresowalem, gdyz z opowiadan wynikalo, ze babcia wyczowa na kilometr złych ludzi o nieczystych intencjach. Lecz spotkanie przebiegło nadzwyczaj milo i przyjazdnie. Babcia mnie polubila, stwierdzila, ze musze byc bardzo mily i cieply, gdyz caly czas sie uroczo usmiecham. Iza nie przeczyla, ale delikatny rumieniec wsydu wystapil na Jej pieknych policzkach. Pozniej zostalem delikatnie wykorzystany do wymiany zarowki w kuchni i naprawy kontaktu. Nie moglem zawalic i dalem z siebie wszystko :-,0) Misja zakonczyla sie sukcesem. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |