Wpis który komentujesz: | Ahhhh, jestem naprawde szczesliwy...... Wrocilem jakies 45min temu do Kasiuni (z Woźnik,0). Bylo naprawde cudownie.... I wybacze juz jej fakt, ze czekalem prawie 50min na NIa... moglbym czekac jeszcze 3, 4,5x tyle.... bo warto! Umowilismy sie w e wtorek, ze przyjade o 19, albo ze ona predzej wysle smsa, o ktorej bedzie na miejscu.... do 18:30 nie dostalem smsa, wiec pojechalem... pogoda pasqdna, zaczelo lac... porazka. Na miejscu - gdy tak czekalem i czekalem, dowiedzialem sie od kumpla, ze ks. zarzadzil Msze na 20:30... mysle sobie - no to zaczekam jeszcze, moze i Kasia sie pojawi...ha ! bingo......ehhh.... kurcze, nie wiem - ale tak entuzjastycznie - to mnie jeszcze nigdy nie witala..... zaczela biec do mnie... hyh.... ledwo sie powstrzymala, zeby sie na mnie nie rzucic :P Nawet ja nie musialem przekonywac, zeby oposcila Msze...;P ehh - sprowadzam ja na zla droge....:P Pojechalismy do Zajazdu, ktory wypatrzylem po drodze.... taki spokojny lokal - restauracja.... posiedzielismy, porozmawiali... zdecydowala - ze mam jechac do Jemielnicy.... powiedzialem jej o tym, co ja mysle... i doszlismy do wniosku, ze zostane tam na kilka dni.... i miejmy nadzieje, ze nie pozabijamy sie z Michalem... Powiedziala mi, ze bardzo sie cieszy, ze przyjechalem....heh - przyznala sie do takiego czegos.. .to cos nowego...;} pozniej, jako ze bylo juz kwadrans przed 22, wrocilismy na rynek, zobaczyc czy Msza sie skonczyla.... prawie ludzie wychodzili... No to podjechalismy pod jej "kwatere" akurat przy glownej ulicy.... i siedzielismyy w aucie.... :P Hehe, dobrze, ze padalo i szybko szyby zaparowaly....:P bo ja taki... jak to Kasia okreslila "Niewyzyty" niom, faktycznie....ale przez te 2 dni - tak mi jej brakowalo.... to kolejny zwrot w dobra strone - w naszej znajomosci....oboje do siebie tesknimy... Pozostaja jeszcze te watpliwosci.... jak bedzie wygladalo w szkole - zycie z kolezankami z klasy - jak sie beda do niej odnosic.... - to jedyna kloda na naszej drodze... bo udalo mi sie Kasie przekonac, ze ma sie nie przejmowac moja sis, ze ona bedzie miala do niej taki sam stosunek - jak do tej pory... ze nic sie nie zmieni. Problem w tym - czy kolezanki - uwierza, ze Karina traktuje ja tak samo... - w tym ma Kasia niestety racje... niewiadomo... :( NIe moge jej tego zagwarantowac, ze ebdzie wszystko okej - naprawde nie moge.... ludzie sa rozni - zdarzaja sie poEBani - zazdrosni o wszystko.... ale i tak odnioslem dzisiaj duzy sukces - przekonalem Kasie co do mojej sis..... Kaśka wie - ze nie chcial bym, ani nie zrobil bym niczego - przez co mogla by miec klopoty, przez co by cierpiala..... Ulozy sie, musi sie ulozyc, jest bardzo dobrze... Jutro musze sie przygotowac do wyjazdu na te kilka dni... aa jeszcze tylko Michal i Ewa sie musza zgodzic.... jak nie - to jada tam taxowka.... A teraz spac, zmeczyla mnie ta drogo do domu.... fatalne warunki - caly czas 60-80km/h jechalem chyba z 40min. Ale Brzdąc mnie prosil, ze mam jechac wolno i ostroznie :P no to sie stosowalem.....:} |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |