Wpis który komentujesz: | Tupie sobie wczoraj przez rynek i nagle zatrzymuje mnie jakis caly usmiechniety facet. On: Czesc! Co slychac? Ja: Czesc. (kurcze, znam go, ale skad?,0) - U mnie wszystko po staremu, pracuje, nie ozenilem sie, ble, bla.... a ty? - No, ja tez sie nie ozenilam i tez pracuje (mam!!! - kolega z roku. Jak mu bylo na imie? Jasiu, Zdzisiu?,0) - Swietnie wygladasz. - Uhum (Wiem, Michal!!!,0) - Daj mi swoj numer telefonu, umowimy sie na piwo. - Ok (Boze, tylko nie kolejne beznadziejne spotkanie naszego yuppie- roku!,0) - Zadzwonie. Moge jutro? - Jasne. Wezme kolege S, tez z roku, dobra? (zagranie taktyczne z mojej strony, bo oszomuchodzi?,0) - Wiesz co, nie bierz go... (porozumiewawczy usmiech i spojrzenie gleboko w oczy,0) - ... (eeee?,0) - To pa, zadzwonie na pewno! - ... (yyyy???,0) No to randkie mam. Nie wiem tylko jak to sie stalo. Powinno byc zabawnie, bo gostek trzymal w lapie jakas zdechlacka rozyczke. Jak mi sie osmieli dzis taka sama podarowac.... ;,0),0),0) strasznie dawno sie nie wyzlosliwialam, a tu bede miala wdzieczny obiekt. Po glowie mi jednak caly czas chodzi, ze kiedys od kogos slyszalam, ze on sie ozenil. A mowil, ze nie. No, jesli tak bedzie, to wyzlosliwie sie i wyzyje na 10 lat do przodu, ha! |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |