Wpis który komentujesz: | Mialam jechac do Pragi. Ale, jak wiadomo, Prage zalalo i nawet nie ma, o czym mowic. Juz teraz osiem osob zginelo w trakcie powodzi. Swoja droga, mialam ogromnego farta, gdyz we wszystkich najbardziej ogarnietych katastrofa miejscach bylam i zdazylam doslownie w ostatniej chwili wrocic bezpiecznie, choc w deszczu, do domu. To juz drugi raz mam takie szczescie. Pierwszy byl piec lat temu, kiedy w Polsce byly te straszne powodzie po raz pierwszy. Doslownie kilka dni przed nimi wrocilam z wakacji, z miejsca, ktore pozniej zupelnie zanurzylo sie pod woda. Tak wiec, prosze Panstwa, Praga odpada definitywnie. Wpadlam wiec na pomysl, zeby pojechac do Niemiec do swietnego wesolego miasteczka Heide Park. Ale i tam pada i jest nie za ladnie. Wojtek zazartowal, ze chyba musimy na Sahare pojechac, bo Europa jest pod woda. :-,0) I wiecie co? Tak sie sklada, ze (nie jest to na 100%, ale mamy taki plan,0) chyba lecimy do Tunezji... :-,0),0) Heh, to mi sie trafilo. Niesamowita sprawa. Teraz smialo moge powiedziec, ze- pod wzgledem tresci oraz czasu spedzonego poza domem- to, jak dotad, najlepsze wakacje mojego zycia! O! :-,0) Kurcze, czemu ja mam dobry humor? Wiecie co? Mam wene. Czuje wene. I pisze, pisze tego wlasnie nloga, z wena, radoscia i zwariowanym natchnieniem. Czuje jak kazde slowo wyplywa ze mnie niczym lawa z wulkanu- w sposob niepohamowany i nieuporzadkowany, tak jak kiedys, kiedy nie bylam wulkanem drzemiacym, ale czynnym i to caly czas. To wspaniale. Ach i och, prosze panstwa. Wczoraj wracalam do domu z kina i wena rozpierala mnie jeszcze bardziej. Doslownie kipialam od natloku mysli. Szlam i ukladalam sobie w glowie cale zdania w sposob bardzo literacki i mialam ochote wszystko jak najpredzej wstukac do komputera, bo reka by mnie na pewno rozbolala, gdybym zechciala pisac recznie. :-,0) Kurcze, wlasnie gadam z Jola na GG i ona mi powiedziala, ze pracuje mw fabryce Gillette i tam cos pakuje i nakleja. I wlasnie tam spotkala, w pracy, Agate! Co za paradoks! :-,0) Ha! Smieszna to wakacyjna praca. :-,0) Hihi. Wracajac do tematu, czuje wene, czuje sile, czuje chec czynienia czegos. Na poczatek mam ochote sie schlac. :-,0) Tak, to tak na dobry poczatek, moi drodzy. :-,0),0),0),0) Jak sie spije tak, ze bede chodzic po scianach, smiac sie- nie wiedzac, z czego- i widziec potrojnie, to... zrelaksuje sie, wyzyje "towarzysko" ;-,0),0) i... zregeneruje te resztki sil, ktore jeszcze zregenrowac trzeba. Zwlaszcza, ze dawno juz nie pilam i czuje wielka potrzebe imprezy. O taaak... Och i ach- wrocila mi energia. Oby na dlugo. Ale z drugiej strony- nie bede sie przejmowac, bo strace dobry humor. Co bedzie, to bedzie. Niewazne. Bede sie cieszyc tym, co jest. A jest OK! I nie wiem, czemu zawdzieczam tak pozytywny i radosny nastroj. Mam przeciez tyle nierozwiklanych i trudnych spraw. Ale... jakos sie juz ich nie boje. I tak poszlam w ciagu tych wakacji o jeden krok do przodu- juz sie tym nie doluje. Czasem zaprzata mi to glowe i meczy, ale juz nie wpadam od tego w depresje. Bardzo dobrze. Jestem przekonana, ze wreszcie dojde do tego, ze w ogole juz przejmowac sie nie bede. Bo tak w ogole to, jesli chodzi o Moje Sprawy, to nie doszlam w nich do zadnej, ale to zadnej, konkluzji. Nadal nie wiem, czy TAK, czy NIE. Nie wiem, tak samo bardzo jak na poczatku, a moze nawet bardziej nie wiem, o ile mozna jeszcze bardziej niz ja nie wiedziec. Ale ciagle mysle, ze czas rozwiaze wszelkie watpliwosci. Zawsze nadchodzi taki moment, ze czlowiek jest pewien w 100%, czego chce. I wtedy wszystko sie klaruje i mozna z latwoscia podjac decyzje. I ja tez tak zrobie- poczekam. Jeszcze troche. Bo nie jestem teraz pewna. I nie chce zrobic glupstwa. Ot. Choc z drugiej strony... powiem szczerze, ze wlasnie teraz zdecydowalam sie na cos takiego, co moze wplynac na pozniejsze moje losy i decyzje, i to bardzo. Dlatego powinnam zastanowic sie nad tym, czy teraz postepuje dobrze. Hmm... Ale coz. Juz w sumie zadecydowalam. Co bedzie, to bedzie. Nie bede sie z gory martwic. Alez nagmatwalam. Hehe. Ale co tam- ostatecznie Ja wiem, o co mi chodzi. A poniewaz to Ja jestem pepkiem swiata i Ja tu jestem najwazniejsza, nikt nie musi rozumiec mojego pseudofilozoficznego belkotu, jakby to powiedziala Magda. Heh. Dobranoc. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
kaczuszka | 2002.08.14 22:16:40 No ba, Misiu... Jasne. Jestem pierwsza! Tez sie chce schlac. :-) Ach, jak my, kobiety, sie rozumiemy. No, to jestesmy umowione, tak? :-) Mordka! :-* Bedziemy w kontakcie. Zadzwonie do Ciebie, jak tylko bede w Wawie. galaxy | 2002.08.14 15:42:50 Kaczuś, ja się chcę schlać. Mocno. Żeby nie myśleć, choć na chwilę przestać myśleć. Reflektujesz? szysz | 2002.08.14 12:09:49 :)) |