Wpis który komentujesz: | bylam w kinie. z wojtkiem mary (mary sie oczywiscie wkurwila, bo ona nie miala ochoty isc, a wojtek poszedl i bla bla bla,0). bylismy na filmie "zycie jako smiertelna choroba przenoszona droga plciowa". podziekowania dla multkina za genialny pomysl alfabetu letniego, za przypomnienie tego filmu, ktory dopiero teraz zobaczylam. moze za pozno? albo w sam raz... film jest wspanialy, piekny, splakalam sie jak glupia.... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
olenka_ | 2002.08.16 21:09:57 wspomnienia wrocily do mnie podczas filmu. od nowa przezylam dwie smierci. znowu na nie patrzylam i plakalam nie tylko przez film, przez genialna kreacje zapasiewicza, ale takze przez to, co widzialam podswiadomie. ressea | 2002.08.15 15:19:08 dziękuję Ci za ten tekst. Nawet sobie nie wyobrażasz ile wspomnień przywołałaś i ile łez wylałam przy tym filmie... |