niespokojna
komentarze
Wpis który komentujesz:

staram się zmienić...
koniec imprez
koniec picia
koniec szlajania się bez celu po knajpach
...
mam trenera
chodze na siłownie
jem owoce, warzywa
piję... winko czerwone pół wytrawne
...
chce coś z sobą zrobić, dla siebie, dla swojej kieszeni...
teraz tylko muszę wyjść na prostą finansową, znaleść dobre lokum w swoim mieście, z kimś z kim się dogaduję.
no właśnie... i tu tkwi mały problem... osotatnio urodził się wielki pomysł zamieszkania z Łukaszem, tym Łukaszem który mnie tak traktował... Zmieniło się to wszystko trochę, teraz naprawdę traktuje mnie jak przyjaciółkę, nie ma już kuczi,kuczi, podszedł domnie chyba bardziej poważnie... jednak mam pewne obawy... wiem, że jeżeli byśmy razem zamieszkali zawsze miałabym wesoło w domu, ja jak już wcześniej pisałam, nie umiem się na niego obrazić i jest on tak jakby moją tabletką rozweselającą. Potrafi mnie przytulić, wycałować... dobrze się czuję w jego towarzystwie. Ale nie jest on bezpieczny...ma problemy z jakimiś chuliganami którzy go ścigają, kiedyś nawet wywieźli go do lasu i pobili, dostał teraz prace na kebabie ale nie jest to nic stałego, pozatym teraz on ma problemy z alkoholem... trzeźwym umysłem na to patrząc tylko wariat zdecydowałby się mieszkać z takim facetem... i czy ja jestem wariatką? rozrywa mnie to okropnie... pozatym zastanawiam się nad uczuciami które powstały do tego człowieka...
mieszanina różnych uczuć... miłość? tak, tego jestem pewna, że w jakiś sposób tak... kata dziwna, niezrozumiała przezemnie miłość... nie chciałabym być z nim, wiem, że gdyby tak było to co nas łączy szybko by zostało zniszczone, w końcu ktoś kogoś by zranił, i jestem pewna, że to on mnie, znam jego podejście do kobiet, więc nie jest to czysta miłość... gdyby tak było, nie zwracałabym na to uwagi i pragneła nas połączyć... a tak nie jest. Jednak szlag mnie trafia jak widzę go z inną kobietą... on też nie czuje się najlepiej gdy spotykam się z innym facetem. No i weś to wszystko pojmij... czy przez wspólne mieszkanie mam nadzieje, że będę go miała bardziej dla siebie? na pewno... tylko po co?
muszę się nad tym wszystki gróboo zastanowić...

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
niespokojna | 2002.08.17 12:28:18
dobre pytanie :o) ...szukam odpowiedzi... ale 3ba przyznać, że umysł nawet jak na taką godzinę masz sprawny ;o)

qqmaq | 2002.08.16 06:29:55

mysl mysl ...:) ja ci nie pomoge ale moge cosik napisac hmmm jak popatrzysz na godzine to mi wybaczysz jak to nie bedzie za madra rada :P hmmm a kto mnie uzynil doradca ;p no lae fajnie sie czasem wwalic w zycie innych a noz widelec powiem cos madrego..;)
czasami warto kogos zostawic jeslisie go nawet bardzo kocha dla wlasnego dobra... a po drogie ... zadaj sobie pytnie : Czy to jest to gorace namiene szalone uczucie ktorym zyjesz na co dzien czy po tygodniu pobytu samej oddala bys wszystko zeby bycz nim chociaz przez chwile ??? bo jesli nie to po co marnowac na to czas... i yak napisalem cos madrego ;ppp hmmm :))) mam nadzieje ze to przynajmniej troszeczke pomoglo .... oooo juz sie jasno robi ;p hmmm to pierwsza nieprzespana noc przed kompem od roku chyba :P