Wpis który komentujesz: | Alez ten dzien mi sie dluzy. Z nudow przeszukalam dwie skrzynki, bagalanu narobilam, ale tadam!!! Znalazlam swoj ukochany dowcip. W srodku nocy z knajpy wychodzi napruty facet w towarzystwie 1,5 metrowego krokodylka. Po kilku krokach krokodylek zaczyna: - Taki kawal do domu... zimno... ogonek sobie o chodnik obtarlem... nie bedz sknera, pojedzmy do domu.. Na to facet: - Chrochodylek, jestesz szuper kumpel......jak chczesz to pojeziemy! Wsiedli do autobusu, krokodylek zaczyna: - Ty, ale tu bród. smierdzi jak w chlewie, ktos pawia rzucil w kacie... Sknera jestes, moze jednak postawisz taksówke... Facet: - Chrochodylek, zaczynasz mie drz... darz....wkurzać! Ale i tak Cie lubie. Pojedziemy taryfa. Po wejsciu do taksówki krokodylek zaczyna: - Ty nawet taksówki wybrać nie umiesz...zobacz jak drogo... i drzwi ogonek mi przyciely... niewygodnie jakos... juz lepiej pójdzmy piechota... Facet: - Chrochodyl, kurna! Menda jestes i naprawde juz mie wkurzasz. Ale i kumpel z Ciebie dobry. Pójdziemy! Wysiedli, id±, krokodylek zaczyna: - O, rany, znowu zimno... i tak daleko jeszcze, moze byl mnie wzi±l na rece... Facet: - Chrochodylek, jestes menda i wieprz i juz Cie nie lubie, i jedno mnie tylko pociesza: jak jutro wytrzezwieje, to Ciebie juz nie bedzie... |
Inni co¶ od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni s± użytkownicy nlog.org) |