kris3k
komentarze
Wpis który komentujesz:

Dawno nie pisalem....

To z powodu braku wolnego czasu....

Wrocilem z Jemielnicy.... hmmm - bylo cudownie - to nawet malo powiedziane.... przebywanie z kims - non stop przez 48h - daje naprawde wiele... mozna sie tyle dowiedziec o drugim czlowieku....
I ja tak poznalem Kasie - jaka jest na codzien.... przy mnie... jest poprostu niesamowita...... cudowna, baardzo bardzo troskliwa, opiekuncza.... jest kochana.... szkoda, ze bylismy tylko 2 dni... ale przez te 2 dni - czulem sie naprawde szczesliwym czlowiekiem, ze mam Ja przy sobie, ze moge sie przytulic do kogos, komu tez na mnie zalezy....

Przyjechalem na miejsce o 11. Oczywiscie nie potrafilem trafic do domu od Michala.... w nocy - jak wtedy wracalem, jakos inaczej wygladaly tez uliczki :P mniej bylo skrzyzowan... zadzwonilem i juz za 5 min Kasia wyjechala na rowerku po mnie... zrobilismy zakupy w markecie... i jadac za nia - dojechalismy do domku...po poludniu gotowalismy obiadek.... tzn gotowala kasia i kuzynka - a ja pomagalem... tzn rozpraszalem Kasie... i troszke filety przesolila... hehe :} pozniej, gdy zmywalismy razem po obiedzie - poczulem sie, jakbysmy byli hmmm "rodzina" nie wiem... dziwne to bylo... takie typowo rodzinne obowiazki... zajebiscie mi sie spodobalo.
Po poludniu seans filmowy.... i znowu bylem aajety czyms innym, niz ogladaniem Parku Jurajskiego 3.....:]
Przy Kasi - nie istnialy dla mnie zadne problemy.... bylismy tylko My - bylo pieknie. Poznym wieczorem spacer po wiosce.....mhmmmm.
Temat nocy przemilcze :P troszke wkurzyla mnie kuzynka.... wszystko bylo pieknie, dopoki ogladala TV.... mielismy z Kasia czas tylko dla siebie, moglismy sobie porozmawiac, poprzytulac.... pozniej przyszla kuzynka... i siedziala przy nas chyba do 3:30 nad ranem... yhh.. myslalem, ze bedzie meic wiecej taktu.. w koncu przyjechalem tam tylko po to, zeby pobyc z Kasia...
Rano wstalem cos kolo 9.... one jeszcze spaly.... anka wydurniala sie cos do 5... a ja bylem zmeczony, wkurzony na anke... nie mailem ochoty juz siedziec i sie wydurniac...
Rano - strasznie mnie glowa zaczela napierniczac.... tam chyba ejst jakas zyla wodna, czy cus... jak mnie nigdy glowa nie boli.. to tam nie umialem wytrzymac z bolu.... rano sam jak duch chodzilem po domu, zrobilem sobie herbatke z mellisy... i z nudow ogladalem TV.....
Dziewczyny wstaly o 12..... do tego czasu nie mialem co z soba poczac i bylem troche zly.... na kuzynke.... troszke na Kasie... ze zamiast zostac ze mna, dalej gadala i wyglupiala sie z anka - bo niby nie byla spiaca.... tia... tylko na moim ramieniu juz prawie slodko zasypiala.....
Gdy wstaly na sniadanie, ja poszedlem sie przejsc - nie mailem humoru.... bolaca glowa, w domu glosna muza... chcialem pobyc sam ze soba.
A ze okolice byla aldne - pola.... jakeis laki, lasy... no sobie pochodzilem.... nie minelo 10min... z daleka juz widzialem, ze Kasia wyszla za furtke mnie szukac... heh.... jakos tak chlodna ja potraktowalem - zdawala sobie z tego sprawe - ze bylem zly o poprzednia noc... tez jej bylo glupio z tego powodu... gospodarze, czyli Michal i Ewa tez juz nie spali i cala czworka zabrala sie za ogladanie filmu... beze mnie, bo ja wolalem sobie polezec na lozku... aby wtedy mnie tak glowa nie bolala....
Lezalem tak mzoe z 15min... i pomyslalem sobie... mogla by Kasia przyjsc sie zainteresowac.... polezec przy mnie..... nie wiem jak to sie stalo, ale nawet 10sec nie minelo....i slysze kroki... Kasia...."jak sie czujesz, boli dalej glowa, chcesz jeszcze ejdna tabletke? moze cos Ci podac do picia...albo do jedzenia zrobic..." nie chcialem nic.... wiec polozyla sie przy mnie.... Boze.... to naprawde cos - czuc, ze ktos sie Mna przejmuje, martwi o mnie..... w tamtej chwili tak sie poczulem... i znowu jakos humor powrocil...
Pozniej obiad... i do domu... koniec przyjemnosci.... zal mi bylo wyjezdzac, zal mi bylo - ze tak krotko to trwalo..... wrocilismy do pustego mieszkania Kasi, najpierw zrobila wszystko, co kazali jej rodzice.... tzn wiadomosci pozostawione na karteczkach...;,0) kwiatki u sasiadow podlac... a pozniej... lezelismy sobie przytuleni i odbyli gleboka rozmowe pod tytulem "O Nas" jest nam obojgu dobrze.... ale cche, by bylo jeszcze lepiej....nic na sile, wszystko bedzie dobrze.
Na drugi dzien odwiozlem Kasie do jej kuzynki do Gliwic... miala tam byc do wieczora, a pozniej z ojcem Anki na camping nad jezioro - na 1 dzien.
Wczoraj sie juz nie widzielismy, dopiero dzisiaj, jak wrocilem z Buska Zdroj z ciocia - od razu telefon do slonka..... pojechalismy zalatwiac nasze bilety na Papieza - na NIedziele... no i dupa... biletow brak.... Lukasz nas ladnie wystawil... niech sie wali na pysk.... przynajmniej sie wyspimy....
Pozniej z dostawa towaru do Marecka.. w koncu Kasia poznala jakis moich znajomych...:,0):,0) pogadalismy, posmialismy sie i na spacerek na Ksieza Gore... mhhhmmmmm.... pieknie.....:]

Jutro dzien pod znakiem imprezy rodzinnej... ciocia ma 50-ke... impreza w restauracji.... brr, I hate....
Musze sie wczesniej urwac i do Brzdacaaaaa :}}}}}

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)