Wpis który komentujesz: | Kalimera Jestem na Krecie Bawie sie swietnie, jest pieknie, bosko i tak, ze ten caly pobyt doprowadza mnie do lez Nie dopuszczam do siebie mysli o powrocie Upalnie dni, ale noce w sam raz do imprezowania Znajomosci. Dwa tygodnie z najdrozsza Megi w pokoju. Od czasu do czasu pojawia sie tez strach Strach i niepokoj, ze te piekne chwile i wakacje w atmosferze i samopoczuciu na jakim tak cholernie mi zalezalo, sa pieknym poczatkiem smierci. Badz tez konca zycia. Nie wiem, nie wiem... Jest w sumie cieplutko, wiec moze pieprze od rzeczy? Dzisiejszy dzien spedzilam nad laguna W zyciu nie widzialam tak przejrzystej i blekitniutkiej wody Jestem w bajce. Placze. Smieje sie. Rozmawiam.Duzo. Mysle... Tesknie... I nie chodzi juz o to, ze jestem w Grecji. Bywalam i w piekniejszych miejscach... Chodzi o wewnetrzna rownowage. O oparcie i bratnia dusze, jaka mam w Meg. O wszystko to, co dzieje sie wewnatrz, i wokol mnie... Z Hanym kolejna wpadka... Cala ta sprawa przyprawia mnie o odruch wymiotny, wiec moze pominmy... Oswajam sie z samotnoscia. Podobno 25ego wyjazd w gory z dwoma dobrymi kolezankami. Jak sie cieszyc, to do granic mozliwosci. Kot... Zadaje sobie pytanie..ilez moge uciekac...? Czas konczyc te skrocona relacje prosto z Krety. Dodam, ze 'Kretyni' nie rozumieja, kiedy panna mowi NIE. Juz drugiego dnia mialam nieprzyjemny incydent z nachalnym smieciem, ktory wciskal mi na sile drinki, a na zakonczenie z piekna gracja pokazal mi srodkowy palec prawej reki. Moj oddany kolega wkrotce po tym sie z nim rozprawil Zegnam Panstwa. Boje sie lotu. Jak nigdy. Dolece? Nie dolece? Wszystko w rekach Boga. Kalinichta! |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |