| kosma - 2002.11.08 13:06 - odpowiedz | | Zawsze bylem szefem, moze tylko pierwszy rok po studiach nie.
Zawsze bylem postrzegany jako kolega, przyjaciel, doradca. Dobrze sie z tym czulem. Robota szla do przodu, ludzie przychodzili nie tylko do pracy, ale zeby sie spotkac...
Zawsze konczylo sie tak samo. Nie bylo zarzutow merytorycznych, od przelozonych, ale wie pan... reorganizacja zmiany, nowa krew... i na zielona trawke. Zwykle produkt byl potem gorszy, albo wrecz znikal z rynku. Odchodzili pracownicy.
Teraz dolaczylem do klasy dupkow...
Mnoze problemy, kawa na stol po przyjsciu do pracy, scinam premie za najmniejsze uchybienie... zwalniam.
Jest cool... przelozeni chwala... ale to juz nie praca dla przyjemnosci, to czesanie kasy i byle do jutra...
Czy w firmach w Polsce nie moze byc jak na Zachodzie? Czy nie moze byc partnerstwa? Kto nie dorosl do takiej sytuacji? |
| | | rudi - 2002.11.24 12:55 - odpowiedz | | Robisz tak a nie inaczej bo to sie podoba Twoim szefom a jak nie to oni sie pięknie z Toba pozegnają- wcale Ci sie nie dziwie.
Niestety na tym etapie, na którym teraz jesteśmy czyli gonitwie za kasą, każdy walczy o tzw przeżycie w swojej pracy i ciężko jest utrzymac atmosferę przyjażni, partnerstwa.
Są jednak takie firmy gdzie to sie udaje, po prostu to jest chyba zależne od ludzi i ich charaktaru. Trafiłam na super szefa (jest to moja pierwsza praca ), który mimo iż jest ode mnie dużo starszy zawsze moge na Niego liczyc i zwrócić sie ze swoimi problemami.
Pozdrowionka i powodzenia. |
|
|