Musisz być zalogowany, aby móc odpowiedzieć. | Re: Re: Re: Re: bezinteresownosc? - chynaa | Sugar: Rozwalasz mnie z tym wierzganiem ;)))
Finały były najczęściej takie, że po prostu udawałam, że nie słyszę i facet czy paniusia się popatrzyli, pogadali, popluli, a ja dokańczałam spalić. Tak naprawdę wierzgać to wierzgam wtedy, jak piwek kilka wypiję i ktoś mnie stara się "nakierować na odpowiednią drogę". Nieomylni, kurde, jedni się poznajdywali. Wiesz co mi się przypomniało? Dowcip. Średnio mnie bawi, ale jakoś mi do sytuacji pasuje. -Helena, a co ten twój Marian tak od samego rana klnie, aż uszy puchną? -Bo wybiera się do kościoła i książeczki do nabożeństwa nie może znaleźć.
Ja im w kieliszki, do domów i w talerze nie zaglądam i życzę, by mi także nie zaglądano. Jest tylko jeden wyjątek: gdy komuś dym szkodzi, a nie - stoi pięć metrów ode mnie na otwartej przestrzeni, dym w jego stronę (jej) nie leci, widać i czuć, a podchodzi i się czepia. Na ogól milczę. Jednak, jak mówię, przy wyjątkach, jeśli już palę, najzwyczajniej gaszę, a najczęściej pytam, czy mogę zapalić (jakiś pub czy inna zamknięta przestzeń). Przecież to komuś może przeszkadzać. | |
|